wtorek, 8 listopada 2011

4 przykazania człowieka zwanego kobietą

p>Autorem artykułu jest Beata Markowska



Nie raz dostałam w tyłek od życia. I to chyba właśnie dlatego zaczęłam się interesować czymś więcej niż tylko pracą i zapewnieniem sobie bytu, całkiem niezłego z resztą :)
więcej w zakładce "Z Zycia wzięte"

środa, 2 listopada 2011

'Bądź Wolna Finansowo odc. 5 - Optymalizacja status quo czyli finanse pod obcasem' by $prytna Kobieta

Autorem artykułu jest $prytna Kobieta



"Optymalizacja status quo. Grupowanie czyli konsolidacja, kasacja i wirtualizacja - czyli finanse pod obcasem :)"

"Doradca finansowy" po polsku, to człowiek z fajną, złotą wpinką w klapie marynarki, który twierdzi, że jego usługi są darmowe dla klienta... więcej

piątek, 28 października 2011

Idealny związek- jak go stworzyć i utrzymać?

Od stuleci ludzie łamią sobie głowy nad tym problemem: jak stworzyć udany związek? Dlaczego jedni są szczęśliwi i przeżywają ze sobą całe życie, podczas gdy inni muszą się rozstać? Dodatkowym utrudnieniem bywają wszelkie zranienia, których doznaliśmy w poprzednich relacjach. Ludzie są tak skonstruowani, że prawie każdy dąży do tego, by stworzyć udany związek. Bycie szczęśliwym z drugą osobą jest kwestią bardzo indywidualną i wpływa na to wiele czynników. Istnieją jednak sposoby na ułatwienie tej niejednokrotnie trudnej sztuki bycia razem.

więcej

czwartek, 27 października 2011

Jak rozmawiać z dzieckiem o śmierci


Dzieci doświadczają równie intensywnych uczuć, jak dorośli, ale - inaczej przeżywają śmierć bliskiej osoby. Reakcje dziecka, związane z odejściem babci, czy dziadka układają się według zupełnie innego wzorca, niż u dorosłych. Jak pomóc przedszkolakowi pokonać smutek? W jaki sposób wyjaśnić, co się stało – by nie pogorszyć sytuacji?



Dorośli próbują poradzić sobie z bólem i poczuciem straty, przeżywając czas żałoby. Świadomość, związana z wiedzą, że nie można cofnąć zdarzeń, pomaga uporządkować własne uczucia. Po okresie „opłakania” bliskiej osoby, następuje powolny proces zdrowienia, po którym zaczynamy pogodniej spoglądać w przyszłość. Dorosły w okresie żałoby jest po prostu przygnębiony i smutny. Dziecko nie doświadcza silnych uczuć w sposób ciągły. Potrafi szlochać z rozpaczy, a pięć minut później zaczyna bawić się z kolegami. Nieposkromiona złość z powodu wewnętrznego bólu

pojawia się i po chwili ustępuje. Mówi się, że po śmierci kogoś bliskiego, uczucia osoby dorosłej są, jak leniwie płynąca rzeka. Napotykane przeszkody spowalniają bieg rzeki, ale nie uniemożliwiają jej wędrówki do morza. Osoba dorosła potrafi nadać swojemu cierpieniu głęboki sens, ale dziecko, które doświadcza śmierci w rodzinie może czuć się porzucone i zdezorientowane. Sześciolatek nie potrafi jeszcze myśleć abstrakcyjnie i nie ma żadnego wyobrażenia o śmierci.



Zdarza nam się bagatelizować ból, jakiego doświadcza mały człowiek w tym czasie. Przekonanie, że dzieci niewiele rozumieją oraz szybko zapominają uniemożliwia pełne zrozumienie problemu. Tęsknota za babcią, lub dziadkiem, oraz nowa nieznana sytuacja mogą wywołać niepokój, kłopoty ze snem i lęki. Dzieci w tym trudnym okresie przejawiają zachowania roszczeniowe – co bardzo denerwuje pogrążonych w smutku dorosłych. Stają się niegrzeczne, niespokojne, boją się rozstania z rodzicem, niektóre zaczynają się moczyć, tracą apetyt, zdarza się, że częściej chorują.



Dzieci w wieku przedszkolnym nie rozumieją, co się stało z babcią, czy dziadkiem, a udzielane (w dobrej wierze) wyjaśnienia często zwiększają dezorientację malucha. Tłumaczenie: „babcia śpi” może prowadzić do tego, że dziecko będzie bało się zasypiania, ponieważ może się to zakończyć śmiercią. Wyjaśnienie: „Nie martw się, tylko starsi ludzie umierają” skutkuje tym, że mały człowiek nie chce dorosnąć i zaczyna się zachowywać w sposób typowy dla młodszych dzieci. Jeśli powiemy: „dziadziuś był tak dobry, że aniołki zabrały go do siebie” – dziecko może z przerażeniem pomyśleć, że aniołki przychodzą także po grzeczne dzieci… Mówiąc: „babcia odeszła do Pana Jezusa”, lub „Bóg zabrał dziadka do siebie” możemy wzbudzić w dziecku nienawiść wobec kogoś okrutnego, kto niespodziewanie odbiera bliskich. Może warto powiedzieć po prostu, że babcia nie chciała umierać, ale nie miała na to żadnego wpływu i nie mogła dokonać wyboru. Można dodać, że babcia była już bardzo zmęczona i choć to smutne dla nas - to dla samej babci - jej odejście było bardzo dobre. Dziecka do szóstego roku życia nie pocieszy religijne wyjaśnienie śmierci, związane z życiem wiecznym, czy ponownym spotkaniem. Na tym etapie rozwoju, dziecko po prostu nie rozumie takich pojęć. Może się zdarzyć, że niepotrzebnie obudzimy nadzieję, że babcia wróci i tylko pogłębimy niepokój. („Przecież mówiłaś, że jeżeli będę grzeczny – to któregoś dnia jeszcze babcię zobaczę … Czekam i czekam!…”)



Pamiętajmy, że sytuacja, w której nagle znika jedna z najważniejszych osób jest dla dziecka niewyobrażalnie trudna i - jeżeli w tym czasie nie udzielimy mu wsparcia - stres z związany z tym wydarzeniem może bardzo źle wpłynąć na jego przyszły rozwój emocjonalny. Niegrzeczne, albo wyraźnie zmienione zachowanie traktujmy jako sygnał, że malec bardzo potrzebuje naszego zainteresowania. Śmierć w rodzinie to dla kilkulatka nie tylko utrata kogoś kochanego. To także wiele pytań, pozostających bez odpowiedzi („dokąd babcia odeszła?”, „dlaczego to się stało?”), to niepewność jutra („co się teraz ze mną stanie?”) oraz zmieniona rzeczywistość („czemu mama jest wciąż taka smutna?”, „czemu teraz nikt nie chce się ze mną śmiać i bawić?”). Reakcje dziecka charakteryzuje naturalna zmienność, co może irytować, lub zasmucać rodziców („dlaczego to dziecko jest takie nieczułe – czemu chce dokazywać, gdy ja płaczę?..”) Zagubiony mały człowiek, doświadczający nowej sytuacji, której w dodatku nie rozumie - zasługuje na naszą troskę oraz szerokie i pełne zrozumienie jego dziecięcego cierpienia



Agnieszka Podłucka

-------------------------------------------

Artykuł: Jak rozmawia z dzieckiem o śmierci pochodzi z serwisu www.wieszak.net

-------------------------------------------


O Autorze

Agnieszka Podłucka

www.abcmama.pl

'Bądź Wolna Finansowo - odc. 4. Opanowanie szoku, czyli co dalej?' by $prytna Kobieta

Autorem artykułu jest $prytna Kobieta



„Opanowanie szoku, czyli co dalej?
Jakie masz opcje poszokowe, kobieto? Oraz badanie status quo, czyli bolesne początki..." więcej

Na wesoło...

Otwieram nową stronę "Na wesoło", w której będa prezentowane żarty o kobietach, ale nie tylko. Nie wszystko trzeba brać tak na 100% poważnie. więcej

sobota, 22 października 2011

'Bądź Wolna Finansowo odc. 3 - Przepowiednia przyszłości, czyli wróżka z ZUS-u' by $prytna Kobieta

Autorem artykułu jest $prytna Kobieta



Zrobiłam to. Bałam się, ale w końcu odważyłam się spojrzeć prawdzie w oczy. W oczy, które patrzyły na mnie z politowaniem i nieukrywanym zdziwieniem.. więcej

wtorek, 11 października 2011

Komunikacja w związku

Autorem artykułu jest Złote Myśli



Psychika kobiety i mężczyzny różnią się znacznie, stąd w każdym związku dochodzi do nieporozumień, konfliktów, zadrażnień. Komunikacja jest jedynym sposobem, aby utrzymać związek, zażyłość, uczucie pomiędzy dwiema osobami różniącymi się praktycznie wszystkim: płcią, wykształceniem, pochodzeniem, mentalnością, marzeniami. więcej

Czy świadomie wybieramy partnera?

Autorem artykułu jest Anna Grabka



Czym się kierujemy wybierając partnera? Co sprawia, że jedni ludzie wzbudzają nasze większe zainteresowanie, innych w ogóle nie bierzemy pod uwagę jako życiowego partnera?
Czy jest jakaś teoria, która tłumaczyłaby, dlaczego w jednej osobie się zakochujemy, a inna niejako z góry “odpada”? więcej

'Bądź Wolna Finansowo odc. 2 - Od czego zacząć i po co w ogóle zaczynać?' by $prytna Kobieta

Autorem artykułu jest $prytna Kobieta



Fajnie, fajnie, ale co ja niby mam zrobić, aby stać się finansowo niezależna i co to właściwie oznacza?" Pytanie 'po co być niezależnym finansowo?' jest tak samo głupim pytaniem jak pytanie: 'po co oddychać?'. Jeżeli jeszcze się nad tym zastanawiasz, to znajdujesz się w światowej czołówce naiwnych kobiet, które same siebie oszukują.

SprytnaKobieta2Pierwszym krokiem do niezależności finansowej jest uświadomienie sobie, gdzie w danej chwili jesteśmy (czyli jakie są nasze źródła przychodu) i dostarczenie sobie brakującej wiedzy na temat budowania niezależności finansowej. Kolejnym krokiem jest rozpoczęcie działania (tak, tak - samo się nie zbuduje!) we właściwym kierunku, ale o tym będzie już w następnych odcinkach.

Krok 1. Określ swój typ :)

Odwrotnością wolności finansowej, częściej praktykowaną w naszym społeczeństwie, jest niestety 'Niewola Finansowa'.
Wśród polskich kobiet znajdziemy prawdziwy wachlarz odmian Niewoli Finansowej, występujący w dwóch kategoriach. Właściwie w trzech.

Kategoria 'Zniewolenie Przez Najbliższe Otoczenie':

Typ 1. Świadome poddaństwo patriarchalne w imię górnolotnie brzmiących frazesów, czyli bogini ogniska domowego, matka i żona idealna. Stworzona do pichcenia, rodzenia, wychowywania, pielęgnowania i na starość do opieki nad wnukami oraz nad swym umierającym mężem. Biegła w przynajmniej 18 zawodach: od sprzątaczki, po kucharkę, pielęgniarkę, przedszkolankę, psychologa i budowlańca. Na zewnątrz uśmiechnięta, w środku ruina psychiczna i fizyczna. Po 20 latach tyrania na 18 etatach najchętniej uciekłaby z młodym kochankiem gdzie pieprz rośnie.

Typ 2. Pseudopartnerskie poddaństwo patriarchalne, czyli kobieta przedsiębiorcza, która całe życie pracuje na sukces swojego męża, jednocześnie zajmując się domem, dziećmi i mężem. Podsuwa mu pomysły, prowadzi w jego firmie księgowość i przy okazji sekretariat skrzyżowany z działem rozwoju produktu. Oczywiście tylko tak dla rozrywki, pomiędzy obowiązkami domowymi, bo w końcu nie jest zatrudniona na żadnym etacie, żeby nie trzeba było płacić ZUS-u.

Typ 3. Świadoma prostytucja z elementami domatorstwa, czyli kobieta wyglądająca, zachwycająca i pachnąca, nieskalana zarabianiem pieniędzy nigdy. Jednocześnie na tyle inteligentna, że w fazie swojego 'prime time' zaobrączkowała swoją dojną krowę i wydaje jej się, że jest bezpieczna. Zajmuje się shoppingiem oraz testowaniem kosmetyków odmładzających i ujędrniających. Czasami zrobi jakiś obiad, ale generalnie woli, żeby Misiu, Rysiu, czy John wziął ją na miasto do knajpy przetestować nowe szpilki od Gucci'ego w warunkach polowych, (bo już wie, że w sypialni prezentują się świetnie). Uwielbia się kochać rano, wieczór i w południe, bo w końcu jest do tego stworzona, niekoniecznie z Właścicielem Drugiej Obrączki (w skrócie WDO).

Kategoria 'Zniewolenie Korporacyjne'

Typ 4. Nieświadome poddaństwo feudalne z elementami masochizmu, czyli kobieta młoda, gniewna i ambitna, lekko niebezpieczna, bo naiwna. Wierzy w głębszy sens organizacji społecznej, jaką jest firma, która zapewni jej świetlaną przyszłość i karierę po grób. Zatrudnienie w firmie uważa za swój największy sukces życiowy. Z uwielbieniem spogląda na swoich szefów i ich fajne służbowe fury oraz inne interesujące gadżety. Świata poza firmą nie widzi, najchętniej spałaby pod biurkiem, byleby ktoś ją zauważył i wysłał w jakąś zagraniczną delegację. Faceta na stałe nie posiada, bo by ją rozpraszał w domu, gdy siedzi nad projektem dla szefa.

Typ 5. Świadome poddaństwo feudalne, czyli wyedukowana wzorowa mrówka pracownica, tak zwany pracownik idealny. Nie doje, nie dośpi, ale zrobi co trzeba i jeszcze raporcik trzaśnie dla szefa kolorowy, żeby nawet idiota zrozumiał. Szczęśliwa, że ma ciekawą i wyzywającą pracę w świetnej firmie dającej możliwości rozwoju, z których nie bardzo wie, jak skorzystać przez co najmniej 20 lat. Szefa traktuje z szacunkiem i wyrozumiałością a współpracowników jako wartościowe zasoby firmy. Życie rodzinne jakoś godzi z pracą i ma takiego męża, że nawet się nie wkurza, jak pracę do domu przynosi na weekend.

Typ 6. Świadome kombinatorstwo agresywne, czyli suka biurowa, która zrobi wszystko dla podwyżki i awansu. Wszyscy są potencjalnymi dawcami pomysłów, które dzięki odpowiedniej manipulacji faktami mogą posłużyć do szybkiej promocji lub wypłaty premii. Firma jest na tyle dobra, na ile da się wydoić. Jak przestanie zaspokajać rosnące suki potrzeby, to trzeba zmienić firmę. W drodze do awansu nie przebiera w środkach - powszechne jest spanie z wpływowymi przełożonymi w pracy i późniejsze wykorzystywanie zażyłości. Na kolegów na swoim szczeblu nawet nie spojrzy, bo po co.

Typ 7. Świadome kombinatorstwo pasywne, czyli kobieta znająca swoją wartość i niesprzedająca się tanio. Robi, co do niej należy, ale bez przemęczania się, bo życie się na firmie nie kończy. Ma swoje pasje, którym próbuje się oddawać w czasie pracy, jak nikt nie patrzy. Szefa traktuje jak zło konieczne i najchętniej nie chce odpowiadać za nikogo prócz siebie, czyli sama szefem dla innych być nie chce. Firmę traktuje jako miejsce do spędzania w miarę mile czasu i gdy przestaje być miło zmienia ją bez większego sentymentu.

Jakby nie patrzeć wszystkie te typy - choć bardzo różne - mają jedną istotną część wspólną: brak czasu na to, co się tak naprawdę chce w życiu robić. A życie jest tylko jedno.

Szara Strefa

Są oczywiście kobiety, które i owszem, przeczytały powyższe z ironicznym uśmiechem na twarzy i automatycznie utwierdziły się w przekonaniu, że to nie o nich mowa.

Jest tu typ kobiety równouprawnionej, wykształconej, świadomej swojej wartości, która uważa, że jej to nie dotyczy, ponieważ w małżeństwie wszystko jest wspólne, a szczególnie dotyczy to przychodu jej prywatnego męża i wszystkiego, co za ten przychód można nabyć. Poza tym ona się z pewnością realizuje w roli żony i matki i rozwija. Ma już doktorat z crème brûlée i robi drugi fakultet ze zwijania sushi. Dzieci zapisane są do równie rozwojowych kółek zainteresowań, na które nasza postępowa mama zawozi je wypasioną bryką.

Drugi typ kobiety w szarej strefie to kobieta w domu ciężko pracująca, która uważa, że pieniądze męża należą jej się jak psu buda, bo jasno określiła ze swoim mężem zakres obowiązków i tyle. Jasne jest jak słońce, że on pracuje w świecie zewnętrznym, ona w świecie rodzinnym. Jakby mąż zaczął podskakiwać lub zwiększać jej zakres obowiązków, to już ona potrafi sobie z tym świetnie poradzić, choćby eskalując problem do organów nadrzędnych jakimi są 'teściowa' lub 'mamusia', które pacyfikują potencjalne konflikty.

Świetnie, fajnie, praca jak każda, tylko trzeba sobie realnie zdać sprawę z tego, że:

crème brûlée to bardziej kaloryczny, zapiekany budyń;makowce z ryżu można się nauczyć skręcać w godzinę; pracownika na etacie domowym można wymienić na lepszego;teściowa i mamusia mają ograniczony do świata rodzinnego zakres działania;


...a Twój przychód nadal płynie ze źródła zewnętrznego, na które nie masz żadnego wpływu.

Możemy żyć w błogiej nieświadomości, aż do momentu, kiedy nasz generator przychodu (czyli mąż) straci dobrze płatną pracę, życie lub zainteresowanie naszą osobą. Lub, kiedy Ty stracisz zainteresowanie jego osobą i wspólnym z nim życiem. Świadoma swej wartości kobieta powinna zadać chociaż pytanie na temat rodzaju przychodu swojego męża i określić ryzyka z tym związane. Bo 'jak bieda drzwiami zagląda to miłość kominem ulata'.

Wizja w zderzeniu z rzeczywistością

Podobno do wszystkiego, co się robi w życiu, trzeba mieć wizję upragnionego wyniku końcowego. Inaczej rzecz ujmując trzeba wiedzieć, dokąd zmierzamy, żeby móc wyjść z domu i skręcić we właściwą drogę. Oczywiście czasami się gubimy, ale wiedząc gdzie mamy dojść, przynajmniej wiemy, że się zgubiliśmy. I możemy skorygować kurs. Brak wizji oznacza permanentne błądzenie, co może być dosyć frustrujące.
Zaczynając pisać o niezależności finansowej nakreśliłam sobie w punktach dokładny plan tego jak to ma wyglądać i od razu powiem, żeby była jasność - lekko nie będzie. Trzeba będzie zadać sobie kilka niewygodnych pytań i zarejestrować niewygodne odpowiedzi. Trzeba będzie przyznać się do kilku niezbyt chwalebnych zachowań i realnie ocenić swoje szanse w przyszłości. Trzeba będzie wypisać swoje ograniczające przekonania i z nimi zawalczyć. Dlatego też poniższa wizja ma być czymś w rodzaju deski ratunkowej, światełkiem w tunelu, pokrzepieniem serca, ciastkiem czekoladowym we wkurzający dzień. Innymi słowy, gdy ogarną Was drogie Panie wątpliwości po prostu wrócicie do tego odcinka i z nowymi siłami stawicie czoła rzeczywistości.

Czy w dzisiejszym skomercjalizowanym i wycenionym świecie wolność finansowa nie oznacza wolności po prostu? Czy kiedykolwiek zastanawiałaś się jakby to było gdybyś niczego nie musiała? A każde Twoje działanie w każdej minucie zgodne było z Twoją wolą?

Wyobraź sobie, że otwierasz oczy w przepełnionej słońcem sypialni. Jest ciepły, słoneczny dzień. Z lekko uchylonego okna przez koronkowe firanki wieje pachnące lasem powietrze zachęcając do wyjścia. Patrzysz na zegarek - jest 9 rano. Przed Tobą jest cały długi dzień, który możesz wykorzystać totalnie dowolnie. Od Ciebie zależy, co to będzie. Założymy więc, że wstajesz z lóżka i udajesz się do łazienki. Myjesz zęby i wskakujesz na wagę - stwierdzasz z rosnącą satysfakcją, że masz pół kilo mniej. Ubierasz się w ciuszki do biegania, w których wyglądasz rewelacyjnie i wychodzisz przez swój cudowny, zadbany ogród do lasu pobiegać (witając się uprzejmie ze swoim dobrze zbudowanym i jednocześnie pracowitym ogrodnikiem). Biega się wprost wspaniale. Masz świetną kondycję, więc się nie męczysz. Pląsasz delikatnie po leśnych ścieżkach obserwując dziką przyrodę (tu jeż, tu sarenka, a tam dzięcioł stuka). Po godzince wracasz do swojego ślicznego domu, który z pomocą profesjonalnego architekta zaprojektowałaś, i bierzesz szybki prysznic w wykładanej włoskim marmurem łazience. Następnie w miękkim białym szlafroku udajesz się do słonecznej kuchni, gdzie Twoja gosposia przygotowała już dla Ciebie lekką owocową sałatkę i gorącego, pełnoziarnistego tosta. Sama parzysz sobie kawę w swoim wypasionym ekspresie do kawy, żeby była dokładnie taka jak lubisz - mocna, aromatyczna, z delikatną mleczną pianką. Gdy wszystko jest gotowe, zasiadasz do śniadania na tarasie i z przyjemnością, bez pośpiechu się nim cieszysz. Do śniadanka przeglądasz sobie jakąś ciekawą prasę, gdzie znowu napisali o Twojej firmie w samych superlatywach i zamieścili Twoje zdjęcie, na którym wyjątkowo dobrze wyszłaś. O 11-tej spotykasz się ze swoją osobistą, bardzo kompetentną asystentką, która przedstawia Ci rewelacyjne wyniki finansowe Twoich inwestycji i biznesów i omawiacie plan dnia. Masz dzisiaj jedno spotkanie biznesowe na temat nowej linii produktów przed lanczem (w zasadzie nie musisz tam być, bo Twoja wykwalifikowana kadra sobie świetnie poradzi, ale lubisz patrzeć jak Twoje świetne pomysły są wdrażane w życie - sprawia to wiele radości). Później jesz lancz ze swoją przyjaciółką od serca. Po lanczu drugie spotkanie biznesowe z zarządem Twojej firmy, żeby im przypomnieć, kto tu rządzi przed jutrzejszym wyjazdem na trzy tygodnie na Seszele i od 16-tej prywatne, indywidualne lekcje tańca przez 2 godziny. Wieczorem masz randkę, wiec Twoja stylistka wybrała dla Ciebie przepiękną sukienkę, która podkreśla Twoje jędrne, pozbawione cellulitu pośladki. Jeszcze tylko fryzjer i wizażystka - i jesteś gotowa na wielkie wyjście. Razem ze swoim wymarzonym facetem idziecie na otwarcie nowej wystawy w galerii i później do trendy restauracji na kolację. Po kolacji krótki, romantyczny spacer i wracacie do Twojego domu, gdzie... (wstaw dalej sama, już wiesz, o co chodzi).

Uaaaa, trochę mnie poniosło, przyznaje. Te sarenki, dobrze zbudowani ogrodnicy i na pewno przystojny jak jasna cholera instruktor tanga. No i pewnie zaraz pojawi się problem, bo z wizji została wycięta opieka nad dzieckiem, za to został maksymalny egoizm. Nic na to nie poradzę, że akurat do tego opisu nie pasowało mi wybieranie kupy, spomiędzy szczebelków kojca, którą moje obudzone o 5:30 rano dziecko się wymazało w akcie kreatywności. Jeżeli już, to w moim opisie to intrygujące zajęcie byłoby zlecone do wykonania wykwalifikowanej niani, która traktuje kupę mojego dziecka jak kupę własnego. Jakby na to nie patrzeć, wybieranie kupy spomiędzy czegokolwiek nie jest zajęciem rozwijającym. W każdym razie nie dla mnie. Więc ciach!

Pytanie 'po co być niezależnym finansowo?' jest tak samo głupim pytaniem jak pytanie: 'po co oddychać?'. Jeżeli jeszcze się nad tym zastanawiasz, to znajdujesz się w światowej czołówce naiwnych kobiet, które same siebie oszukują.

Jeżeli należysz do kategorii 'Zniewolonych Przez Najbliższe Otoczenie' i naprawdę jeszcze nie rozumiesz, po co być niezależną finansowo, to spójrz na poniższy scenariusz.

Mam znajomą, która powinna dostać Oscara za przekonującą grę aktorską każdego dnia. Nie tylko jej facet jest kretynem, ale jeszcze gburem i arogantem nadającym się do izolacji społecznej. Jakim cudem z tak przydatnymi w biznesie cechami przynosi do domu pieniądze - naprawdę nie wiem. Ona z 6 - miesięcznym dzieckiem w domu musi mieć posprzątane i ugotowane na przyjście Pana. Dodatkowo musi świetnie wyglądać i radośnie zajmować go rozmową po ciężkim dniu pracy, aby potwierdzić jak bardzo jest z nim szczęśliwa. Fakt, że skończyła prawo i ucząc się w przerwie między swymi radosnymi obowiązkami domowymi zdała na aplikację adwokacką, pozostał jakby niezauważony. Za to ostatnio usłyszała, że go już nie podnieca, bo przytyła po ciąży i nie można ją złapać za wystające kości biodrowe od tyłu tak jak kiedyś. Jak myślicie, dlaczego ta zdolna, pracowita dziewczyna pozostaje w takim układzie? Znacie takie kobiety?

Po co być niezależną finansowo? Między innymi po to, żeby nie musieć niczego udawać przed swoim Sponsorem, lub jeśli wolisz bardziej neutralne określenie: Inwestorem.

Mam na myśli udawanie, że wszystko jest w porządku, gdy nie jest. Udawanie, że jesteśmy bardzo szczęśliwe i spełnione przy takim super mężczyźnie, jakim jest nasz partner, czyli przy skrzyżowaniu Chucka Norrisa z Bradem Pittem i Rockeffelerem - kiedy nie jesteśmy.

Przeczuwam nadchodzące kolejne oburzenie - ale jakim Sponsorem czy Inwestorem! Drogie Panie, nie bójmy się nazwać rzeczy po imieniu. Ktoś, kto płaci za Wasze waciki, za Wasze kaprysy mniejsze lub większe, lub za rzeczy podstawowe, jak zakupy spożywcze, przedszkole Waszych dzieci i wspólne wakacje, z punktu widzenia finansowego jest Waszym Sponsorem lub Inwestorem. Można go też nazwać Pracodawcą. Istoty sprawy to nie zmienia.

Lubisz wspierać swojego mężczyznę, gotować mu jego ulubione dania, przynosić kapcie i podbudowywać jego ego, gdy mu tego potrzeba? Świetnie! Pod warunkiem, że takie właśnie wspieranie swojego mężczyzny jest zgodne z Twoją wolą i dla Ciebie satysfakcjonujące, że robisz to z własnej inicjatywy i z przyjemnością, a nie z lęku, co się stanie, jeżeli przestaniesz to robić.

Czasy się zmieniły. Równie skutecznie lub skuteczniej można wspierać swojego mężczyznę, gdy się nie zależy od jego pieniędzy. I wtedy to jest związek PARTNERSKI. W takim związku, w każdej minucie jego trwania, jesteś dlatego, że chcesz, a nie dlatego, że nie masz innego wyjścia. W takim związku nie musisz się z nikim kochać nie mając na to ochoty i kropka. I to jest tak zwany 'bottom line', czyli sedno sprawy obrane z konwenansów.

No dobrze, a jak się ma do tego Szara Strefa i Zniewolenie Korporacyjne? Ano, tak samo. Wbrew pozorom sedno sprowadza się do tego samego. Do wolności robienia w życiu tego, na co masz ochotę i spędzenia tego życia w miejscach i z ludźmi, którzy są tego warci. Jest to naprawdę, naprawdę warta rozważenia alternatywa do ryzkownego lifestyle'u zwanego popularnie „niesieniem swojego krzyża".

Co mam w takim razie zrobić?

Dla niektórych kobiet z pierwszej kategorii (Zniewolonych przez Najbliższe Otoczenie), pierwszym krokiem do wolności finansowej jest uwolnienie się z niewoli finansowej po prostu poprzez pójście do pracy i zaczęcie zarabiania swoich pieniędzy, które będą wpływały na własne, lub ewentualnie wspólnie konto. Jest to duży krok i czasem trudno się na niego odważyć, ale nie można przed tym uciekać. Nie jesteśmy niezastąpione w domu. Są panie do pomocy w sprzątaniu, którym się płaci za godziny, są nianie i przedszkola. Oczywiście decyzja o pozostaniu z dzieckiem w domu przez określony czas jest bardzo indywidualna, ale zastanówmy się, do którego roku życia można używać takiej wymówki ukrywając swoje lęki? No, chyba nie do 18-tego? Więc gdy już jesteśmy mentalnie gotowe do rozpoczęcia pracy, to im wcześniej się za to zabierzemy tym lepiej. (Istnieje też droga na skróty z pierwszej kategorii do wolności finansowej, o której będę pisała w późniejszych odcinkach).

Dla kobiet Zniewolonych Korporacyjnie wolność finansowa będzie oznaczała pożegnanie się z etatem i przejściem z przychodu aktywnego na przychód pasywny. Łatwo powiedzieć - trudniej zrobić.

Co to jest przychód aktywny?
Jest to przychód z pensji za wykonywaną pracę najemną, czyli pracę dla kogoś. Jak sama nazwa wskazuje, musimy aktywnie, czyli osobiście się na niego narobić i poświęcać swój drogocenny czas w zamian za z góry ustaloną pensję, czyli stawkę godzinową. Jak dobrze z taczką biegamy to może zostanie to ocenione i dostaniemy od czasu do czasu niewielką podwyżkę, zupełnie niewspółmierną do wartości dodanej, która dla firmy wypracowałyśmy w danym czasie. Problem z przychodem aktywnym jest taki, że niestety doba ma 24 godziny a stawka godzinowa ma swoje maksimum. Dobrze jest znać swoje ograniczenia, wiec jakby nie patrzeć najwyższej klasy specjaliści konsultanci pobierają za godzinę pracy około 2000 PLN. Niby źle nie jest, ale przy takim podejściu nigdy nie będziesz milionerką i kropka.

Kolejnym krokiem w wolności finansowej jest stworzenie przychodu pasywnego. Jest to taki przychód, który płynie na Twoje konto bez względu na to, czy codziennie poświęcasz na niego swój czas czy nie, bo jest generowany z aktywów, które posiadasz i które pracują na Ciebie. Przychód pasywny to różnego rodzaju odsetki i dywidendy, przychody z inwestycji w nieruchomości (najmu lub dzierżawy), przychody z inwestycji w przedsięwzięcia i własne biznesy, przychody z tantiemów, udzielonych licencji, praw autorskich i praw patentowych. Przychód pasywny nie wymaga od nas świadczenia pracy, ale musimy sprawdzać i weryfikować rentowność naszych aktywów na bieżąco.

Istnieje jeszcze przychód z portfela inwestycyjnego, otrzymywany z aktywów, którymi są papiery wartościowe takie jak akcje, obligacje i certyfikaty inwestycyjne, ale według mnie zarządzanie takim portfelem wymaga stanowczo za dużo naszego czasu (i bardzo dużej wiedzy i informacji bieżących), żeby był rentowny i pozwolił osiągnąć prawdziwą wolność finansową.

Niezależność finansowa to właśnie stan, w którym osiągamy przychody pasywne z własnych aktywów i możemy swój cenny czas i energię poświęcać na to, co nam się żywnie podoba. Może być na opiekę nad dzieckiem czy mężem, jeżeli taka jest nasza wola :).

Aby stać się finansowo niezależną musisz zacząć tworzyć wartość dodaną, czyli budować aktywa, które będą generowały dla Ciebie przychód pasywny - proste! I uwierz mi, każda kobieta posiada naturalną zdolność do generowania wartości dodanej. Jeżeli masz wątpliwości, to popatrz na swoje dziecko...


$prytna Kobieta

W następnym odcinku:
„Przepowiednia przyszłości, czyli wróżka z ZUS'u"

---

$prytna Kobieta dla http://www.nowamatkapolka.pl/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 4 października 2011

'Bądź Wolna Finansowo odc.1 - Zarąbiście Istotne Pytanie' by $prytna Kobieta

Autorem artykułu jest $prytna Kobieta



Tym odcinkiem rozpoczynamy cykl artykułów „Bądź Wolna Finansowo" - o tym, jak i dlaczego zostać kobietą niezależną finansowo. Autorką cyklu jest $prytna Kobieta. Kim jest, przeczytacie poniżej.

SprytnaKobieta1Kim jestem? To podstawowe, ale bardzo dobre pytanie.


Jestem kobietą. Matką, żoną, właścicielką firmy i organizatorem różnych przedsięwzięć...

Jestem kobietą niezależną - finansowo, mentalnie, psychicznie i w każdym innym wymiarze. Always was, always will.

Jestem kobietą sprytną :) I nie podoba mi się Twój tok myślenia...

No i po co mi to? Kolejne dobre pytanie...

Bo żal mi mało sprytnych kobiet. A takich jest niestety bardzo dużo. Jeżeli chociaż jedna kobieta dzięki mnie zejdzie z drogi donikąd (czyli do nędzy, ubezwłasnowolnienia, upokorzenia) to znaczy, że siedzenie po nocach i pisanie nie poszło na marne.

Brakuje mądrych, kreatywnych, pewnych siebie i zadowolonych z życia kobiet ! A... I nie jestem feministką, żeby było jasne.

A dlaczego zaczęłam pisać na ten temat? Bo któregoś pięknego dnia stało się dla mnie oczywiste, że żyję w dziwnym świecie. A było to tak....

Normalny dzień w pracy - maile, telefony, kawa, rozmowy o głupotach i wyjście na lancz. Razem z kolegami z pracy (tak się składa, że pracuje głównie z mężczyznami) wyskoczyliśmy na naleśniki. Jak zwykle rozmowy na różne tematy i nie wiem kto sprowadził rozmowę na ten tor... ale wmurowało mnie. Konto osobiste!!!

Konto osobiste. Taka normalna rzecz, prawda. Każdy je ma (no prawie) i każdy z niego korzysta. Wydawało mi się, że większość ludzi po ślubie, przynajmniej ci nie posiadający rozdzielności majątkowej posiadają wspólne konto, aby zarządzać 'gospodarstwem domowym' - jak to się ładnie mówi. Generalnie zarządzać, to dużo powiedziane.

W większości przypadków trzeba po prostu pilnować, żeby nie wjechać wspólnie w debet i żeby konto było regularnie zasilane.

No i tutaj moje zdziwienie nie miało granic, gdy dowiedziałam się, ze moi wykształceni i inteligentni koledzy, posiadający wykształcone i inteligentne żony posiadają i owszem wspólne konto ze swoimi partnerkami... ale... nie jest to ich konto główne, jedyne i te na które wpływają ich przychody. Konto 'wspólne' to elektroniczna wersja 'kieszonkowego' przydzielanego w transzach na rozliczenia domowe.

Moje zdziwienie zaczęło się pogłębiać, gdy zapytawszy o powód takiego potraktowania 'wspólnego majątku' otrzymałam następujące odpowiedzi : 'bo nie ufam mojej żonie', 'bo moje pieniądze to są moje pieniądze', 'bo każdy facet musi mieć swoje pieniądze'. (!!!)

To ostatnie szczególnie mnie rozwaliło na części pierwsze i z nieukrywanym oburzeniem rzuciłam się do obrony kobiet. W małżeństwie - jak w firmie - trzeba wiedzieć jak przepływają środki finansowe, żeby wspólnie zarządzać przyszłością - w perspektywie tygodnia, miesiąca, roku i życia. Żadna firma nie przetrwałaby sytuacji, gdzie jeden ze wspólników 'kręci sobie na boku swoje lody' i drugiemu wydziela kieszonkowe. To dlaczego małżeństwo miałoby coś takiego przetrwać?

Być może niektóre z Was nie widzą w 'kieszonkowym' niczego złego. Jako dziecko dostawałyście od tatusia na lody, teraz dostajecie od męża na buty, kosmetyki i ciuchy. Im większe kwoty, tym lepiej. (Znam piękne i inteligentne dziewczyny, dla których 'shopping' zaczyna się od 20 000 dolarów na sesję. Wszystko poniżej tej kwoty nie godne jest przyznania się koleżankom, że facet wziął je na zakupy). Przecież oni was kochają, przecież wychowujecie ich dzieci, przecież to jest oczywiste, że faceci utrzymują kobiety... Here's some news for you ladies - DO CZASU, kochane, do czasu!!!

Oto kilka powodów dla których nie jest oczywiste to, że Wasze kieszonkowe będzie płynęło szerokim, nieprzerwanym strumieniem:

1. Rozwody - rozejrzyj się - ilu Twoich znajomych jest już po rozwodzie. Ilu znajomych Twoich rodziców jest po rozwodzie? Jak myślisz co się dzieje z Twoim 'kieszonkowym' po rozwodzie?

2. Wypadki śmiertelne - to, że Twoje 'kieszonkowe' wpadnie pod autobus lub zginie w wypadku samochodowym lub umrze na zawał na koleżance z pracy jest dosyć prawdopodobne.

3. Długowieczność kobiet - statystyki są przeciwko nam - kobiety żyją dłużej i tyle. I nie jest to opływanie w luksusach i shoppingi za 20 tysięcy dolarów, a raczej emeryturka skromniutka, o ile w ogóle jakaś będzie.

4. Pojawienie się innych priorytetów w postaci 'Nowego Modelu' na boku, który również będzie pobierał 'kieszonkowe'. W większości przypadków odbędzie się to kosztem Twojego 'kieszonkowego' at least. A jeżeli 'NM' wykaże się większą kreatywnością popartą jeszcze niższą samooceną to skończy się to dla Ciebie sytuacją z punktu 1.

Drążąc dalej temat konta osobistego moich kolegów dowiedziałam się, że przychody owych wykształconych, inteligentnych i pracujących partnerek wpływają w całości na owe 'wspólne konto osobiste'. Hmmm... I tutaj mnie znowu lekko zamurowało. Jak Kali ukraść krowę komuś to dobrze, ale jak ktoś Kalemu ukraść krowę to źle??? Szanowne Panie - rada dla Was - jak macie faceta z kontem na boku, to same sobie otwórzcie konto na boku, chociażby dla samego podkreślenia niezręczności takiej sytuacji. Chociażby było na nim 20 złotych dla zasady.

Ja się pytam - o co chodzi?

No i mam teraz misję do spełnienia, cholera jasna...

Wykształcone, inteligentne i pracujące kobiety - co Wy robicie dla swojej niezależności finansowej?

Proste pytanie - Jaka jest prosta odpowiedź?

Znajomy znajomego notorycznie zdradza swoją żonę. Facet nie razi estetycznie, jest inteligentny i ma niezły bajer - więc nie jest mu szczególnie trudno. Raz na jakiś czas jest afera, bo żona się o tym dowiaduje, są w ruchu papiery rozwodowe i melodramat rodem z serialu brazylijskiego.

Kiedyś zapytałam go, dlaczego żona mu wybacza i sprawy wracają do 'normy'. W odpowiedzi usłyszałam 'bo mnie kocha'. Postawiłam się przez chwilę w sytuacji jego żony.... I zadałam mu Jedno, Zarąbiście Istotne Pytanie (JZIP): 'czy gdyby Twoja żona miała na swoim koncie 2 mln $ to czy nadal by z Tobą była?'. Po minie kolegi widać było, że raczej nie...

Drugie Zarąbiście Istotne Pytanie (DZIP) dla każdej kobiety - czy gdybyś miała 2 mln $ debetu na wspólnym koncie z winy (pomysłów inwestycyjnych) swojego partnera, to czy nadal byś z nim była?

W życiu chodzi o to, żeby właśnie mieć na swoim koncie te symboliczne 2 mln $ i chcieć być z tym facetem, u boku którego się budzisz. Mogę Ci powiedzieć jak sprawić, żeby mieć te 2 mln $. Z drugą częścią zadania musisz jednak poradzić sobie sama :)

Matka Polka Masakryczna - obciążenie genetyczne PRL-u

Krew mnie zalewa, kiedy widzę kolejną reklamę mniej lub bardziej unowocześnionej Matki Polki. Standardowo powinni pokazywać MP z dwoma siatami wijącymi się u stóp i gromadką dzieci czekających na obiad z 'torebki' typu 'Pomysł na... chemicznego kurczaka z ryżem'.

Zawsze śliczna, zawsze uśmiechnięta, ze ślicznym mężem 'Manuelem' lub innym Zdzichem bardziej rodowitym. Na dopalaczach, na tabletkach z chromem, na molekułach ujędrniających i w zawsze trzymającej się fryzurze, no matter jaka pogoda - śnieg, grad czy huragan.

Potem w reklamowym świecie jest długo, długo nic i pojawia się jakaś bajkowa babcia Malina rodem z Biovitala, oczywiście z bajkowym dziadkiem, panem Antonim, który to jedzie albo na Apapie albo na jakimś innym Ketonalu.

Moje pytanie jest takie - co się dzieje pomiędzy tymi dwoma wspaniałymi okresami życia i jakim cudem z punktu A (robiąc tego kurczaka chemicznego z torebki) można spokojnie przejść do etapu złotej jesieni (po drodze nie schodząc śmiertelnie na raka żołądka) i cieszyć się w dostatku tym co pozostało?

Otóż prawda jest taka, że nie wiadomo jak tego dokonać, bo nikt w reklamach nie mówi, nikt w szkołach nie uczy, nikt w towarzystwie się nie chwali... a z domu to już na pewno się tego nie wyniosło bo dla PRL-owego pokolenia naszych rodziców Matka Polka była zawsze pierwsza po Matce Boskiej i innego wzorca nie było.

Matka Polka oprócz zmieniającej się aparycji posiada jedną mega irytującą cechę - a mianowicie ślepą wiarę w nieomylność inwestycyjną swojego męża i jego finansowe improwizacje.

Niestety czeka nas wysyp rozczarowanych życiem Matek Polek na emeryturze, bynajmniej nie takiej, jak w reklamach. Aż się boję.

Będąc w punkcie A zaplanuj swoją przyszłość finansową.... Niedługo dam Ci parę wskazówek praktycznych jak to zrobić...

$prytna Kobieta

P.S. W tym miejscu przeproszę za angielskie wstawki tych bardziej wrażliwych i broniących polskiego języka. Myślę częściowo po angielsku, to i piszę. I nie będę z tego rezygnować. Moje teksty - moje wstawki. Nie chcesz, to nie czytaj :)

---

$prytna Kobieta dla http://www.nowamatkapolka.pl/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 29 września 2011

Jak nauczyć dziecko dyscypliny ?

Autorem artykułu jest Piotr,



Dyscyplina jest ważna, obojętnie czy wychowywujesz dzieci w domu, czy jesteś nauczycielką lub nianią. Nie wszyscy ludzie są zdyscyplinowani nawet większość dorosłych nie jest, więc co tu mówić o dzieciach.

Dyscyplina musi być rozwijana podczas wczesnych lat dziecka ponieważ to bardzo pomoże mu w radzeniu sobie ze szkołą, nauką, zabawą lub innymi zajęciami pozaszkolnymi. W przyszłości jednak będzie owocowało całe życie.

Rodzice odrgywają kluczową rolę w przygotowaniu ich dzieci do interakcji społecznych z rówieśnikami i innymi ludźmi. Więkoszść rodziców może pomyśleć, że dyscyplina jest formą kary. Prawdopodobnie takie skojażenia powstają poprzez przypominanie sobie własnego dzieciństwa. Dyscyplina nie jest również uczeniem ich wykonywania naszych rozkazów. W dyscyplinie chodzi bardziej o nauczenie dziecka, że dobre wybory prowadzą do dobrych sytuacji a złe do złych. W dyscyplinie chodzi o to, żeby dziecko nauczyło się dobrego wykorzystywania swojego czasu i tego, że są rzeczy ważniejsze i mniej ważne.

Jeśli chcesz aby dziecko wykonywało jakąś czynność, która chcesz przypisać do jego obowiązków wytłumacz mu to. Porozmawiaj z nim. Pokaż, że to może być fajne. Powiedz czego może się przez to nauczyć. Powiedz do czego mogą prowadzić zaniedbania a jak świetnie będzie gdy będzie wykonywał swoje obowiązki poprawnie.

Dobrze jest chwalić bo za starania jakie wkłada w wykonywanie tej czynności. Jeśli jednak buntuje się i niechce jej wykonywać trzeba mu pokazać, że takie działanie ma zawsze konsekwencje.

Ucząc dzieci dyscypliny trzeba być konsekwetnym. Jeśli będziesz dawać dziecku to czego chce dlatego, że zacznie płakać ono będzie to powtarzać bo zrozumie, że to jest skuteczne. Tylko, że w późniejszym życiu takie działanie nie skutkuje. Wiem, że często nie łatwo patrzeć jak nasze kochane dziecko płacze jednak pamiętaj, że ustępując mu możesz robić mu straszną krzywdę, która sprawi, że nie będzie potrafił prawidłowo radzić sobie w dorosłym życiu.

Jeśli dzieci mają napady złości, spokojnie. Powodem, dla którego dzieci mogą mieć takie stany jest często chęć zwrócenia na siebie uwagi. Jeśli będziesz krzyczeć na nie i ciągle upominać jest bardzo prawdopodobne, że będą powtarzały to w przyszłości.

Nauczenie dyscypliny jest jednym z najtrudniejszych zadań. Jest to trudniejsze niż nauczenie algebry. Pamiętaj jednak, że wpojenie im zdrowej dyscypliny za młodu będzie owocowało w ich całym przyszłym życiu.

---

więcej na wychowywanie dziecka


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 19 września 2011

RAZEM CZY OSOBNO ??? Zapraszam do dyskusji...

Na pozór zwyczajna rodzina: On i Ona i dwójka dzieci. W towarzystwie uchodzą za dobraną parę i szczęśliwych rodziców. Jednak, gdy drzwi ich mieszkania zamykają się staje przed nami inna prawda...
Ich dusze nie lgną już ku sobie a wręcz przeciwnie - męcząc się pojękują, gdyż zdają sobie sprawę, że ich wspólny dom jest dla nich klatką.
Są też dzieci, które kochają ich obydwoje... Nie każdego z nich inną miłością, ale obydwojga taką samą, gdyż mają mamę i tatę RAZEM...

Co Oni mają zrobić według Ciebie, aby znaleźć optymalne rozwiązanie biorąc pod uwagę WSZYSTKICH członków tej rodziny? Rozstać się czy zostać razem???

ZAPRASZAM DO DYSKUSJI

czwartek, 15 września 2011

Recepta na udany związek cz.2 - podział obowiązków

Autorem artykułu jest Piotr Pogodziński



Co robić Drogi Mężczyzno, aby Twój związek był szczęśliwy ??? Tak Drodzy Panowie! Nie leżymy na kanapie po przyjściu z pracy, nie czytamy gazetki i nie trzymamy nóg na ławie, bez względu na to, czy Wasza Żona pracuje zawodowo czy też nie.

W moim związku oboje pracujemy codziennie po osiem godzin i nie wyobrażam sobie aby Moja Żonka sama miała prowadzić „gospodarstwo domowe”. Czy próbowaliście sobie przeliczyć, ile godzin zajmuje Kobiecie prowadzenie domu? Mojej Żonie zajmowałoby to kolejne 8 godzin: czyli zakupy, zajmowanie się dwójką dzieci w wieku 6 i 3 lata, pranie, sprzątanie, gotowanie, kąpanie i usypianie dzieci a na koniec doprowadzenie swojego ciała do porządku przed snem. I tak każdego dnia !!! Czy po 16-tu godzinach takiej pracy na dwóch etatach (praca + dom) Twoja Kobieta ma jeszcze zająć się Tobą około 23-24-ej w nocy? NIE LICZ NA TO !!! WTEDY NAWET MA PRAWO BOLEĆ JĄ GŁOWA !!!

Podział obowiązków domowych jest konieczny w każdym zdrowym małżeństwie. Co prawda jeśli tego podziału nie było od początku, to po 10-20 latach małżeństwa żadna Kobieta nie może liczyć na niespodziewaną zmianę swojego partnera w tym względzie, gdyż Mąż stwierdzi że stała się zrzędliwa i szuka dziury w całym. Jednak uważam, że sprawa podziału obowiązków to jedna z nierzadkich przyczyn awantur domowych i warto poświęcić temu dzisiejszy post. W moim związku sprawa poruszanego tematu ma się następująco: Żona wstaje pierwsza do pracy, gdyż dłużej potrzebuje dostępu do „łazienki” jak każda kobieta. Ja wstaję po Jej wyjściu i pierwszą moją czynnością jest zaścielenie naszego przytulnego łóżeczka. W tym czasie kiedy ja korzystam z wolnej już łazienki, Ona szykuje śniadanko i kanapki do pracy. Ja z kolei robię kawkę i mleczko dla Dzieciaczków i w ten oto sposób po kilkunastu minutach spotykamy się przy stole na pierwszym wspólnym posiłku. Wychodzimy do pracy …Po powrocie z pracy i obiadku, Żona idzie na zakupy, gdyż przy dwójce dzieci ciągle czegoś brakuje w lodówce – a ja w tym czasie zmywam naczynia po obiedzie i zajmuję się naszymi Skarbami. Po powrocie Żony to ja rozpakowuje torby a Jej każę usiąść i odpocząć podając Jej coś do picia. Jeśli nie mamy żadnego wyjazdu dzielimy się dziećmi i każde z nas poświęca czas któremuś z dzieci. Ja ze starszym synkiem często gramy w warcaby lub domino, gramy również na instrumentach klawiszowych w tym czasie Żona z trzyletnią córką szaleją w dziewczęce zabawy. Kiedy przychodzi czas na kolację, znów następuje podział: Mama robi kanapki, tata pilnuje i pomaga dzieciom je skonsumować (aby nie dopuścić do późniejszego zbierania kanapek z podłogi. Czas wieczorny to przygotowanie jakiegoś obiadku na kolejny dzień przez Żonkę a z mojej strony przygotowanie łóżek dziecięcych do spania i kąpiel dzieciaczków. W zależności od życzenia dzieci jedno z nas czyta im bajki lub rozmawia o wrażeniach w ciągu dnia.

Dzięki takiej organizacji i podziałowi obowiązków mamy z Żoną dla siebie codziennie o 1-2 godzinki dłuższy wieczór i moja Małżonka za przeproszeniem nie „pada na ryj”. Prawdą jest, że ode mnie to wymaga większego wysiłku i braku czasu na telewizję czy wylegiwanie się na kanapie ale Panowie : coś za coś … Moją Żonę głowa nigdy nie boli a poza tym nadmiar TV to naprawdę strata czasu – ale to moje zdanie …

Zapraszam na kolejny artykuł ...

---

PORADNIK DLA FACETÓW


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Rola męża, mężczyzny w małżeństwie, związku - czyli jak być szczęśliwym ... oczami mężczyzny cz.1

Autorem artykułu jest Piotr Pogodziński



Jestem szczęśliwym mężem i ojcem, ale od prawie 10 lat pracuję nad tym ... Jak to osiągnąłem ? Zapraszam do lekturki
Witam wszystkich zainteresowanych tematyką bloga. Na wstępie pragnę uprzedzić czytelników, iż nie zamierzam nikomu udzielać żadnych rad jako mąż a tym bardziej kogokolwiek pouczać- jest to temat rzeka i każdy ma swój pogląd. Dlatego proszę przy ewentualnych komentarzach brać to pod uwagę.
Moim zamiarem jest podzielić się z Tobą Drogi Czytelniku sposobami, nad którymi pracuję od prawie 10 lat aby czuć się szczęśliwym i kochanym mężem.

A teraz do rzeczy :-)

Zastanówmy się przez chwilę: ile razy w ciągu dnia mijamy się z naszą "drugą połówką" krzątającą się po wszystkich pomieszczeniach naszego mieszkania? Pewnie kilkadziesiąt razy. I co? No właśnie i nic. A wystarczy na chwilę zatrzymać naszą Żonkę w przejściu i przytulić ją "na sekund sześć" :-). To Jej daje poczucie bezpieczeństwa, że jest Ktoś, kto ją kocha i czuwa nad Jej Osobą. Kiedy oglądacie razem film, przytulasz Żonkę? Pozwalasz Jej wesprzeć się na swojej piersi? Zrób to, w ten sposób okazujesz Jej jeszcze bardziej swoją bliskość. Pamiętaj o jednym : BLISKOŚĆ dla Kobiety to nie tylko seks. Czasami są dni kiedy wystarcza Jej w zupełności Twoja obecność w domu.

Takich sposobów na codzienną bliskość jest wiele: ustne podziękowanie za dobry obiadek + pocałunek w policzek, to daje żonie poczucie, że dobrze gotuje, a do tego mobilizuje Ją do kolejnej kulinarnej niespodzianki dla Ciebie Mężu. Kolejnym przykładem okazywania takowej bliskości może być zwykła błahostka typu serduszko wycięte z ręcznika papierowego który na pewno jest w każdej kuchni. Kiedy Żona rano wstaje wchodzi do kuchni i widzi na stole serce z podpisem od męża, ten poranek na pewno będzie dla Niej bardzo miły. Oczywiście nie wycinam takich serc dwa razy w tygodniu, staram się być oryginalny i raczej nie powtarzać tych samych niespodzianek.

Moim innowacyjnym sposobem jest również kupowanie kwiatków dla Żony. Nie kupuję Jej róż w dzień kobiet i tego typu święta, wtedy sprawiam Jej drobny prezencik (moja Żona uwielbia srebro) a więc jakiś fajny i niespotykany pierścionek, czy kolczyki (srebro wcale nie jest drogie). Kwiatki kupuję "BEZ OKAZJI" w zwykły szary dzień, kiedy wracam ze sklepu zahaczam o kwiaciarnię. Żona zawsze mnie pyta: "Z jakiej to okazji ?" wtedy odpowiadam: "bez okazji tak prostu, kwiatek dla Ciebie, za to, że jesteś ...". Jakie wtedy myśli przebiegają Jej w głowie: "on naprawdę mnie kocha - kwiaty bez okazji". Oczywiście taki kwiatek wystarczy jeden raz na 3-4 tygodnie.

Staram się aby w każdym tygodniu naszego wspólnego życia zrobić niespodziankę w różnej postaci: raz kwiatek, drugi raz fajna kartka z miłym tekstem wrzucona do naszej skrzynki listowej, innym razem może to być słodycz, którą uwielbia a jeszcze innym dobre wino do wspólnej kolacji, kiedy dzieci już śpią. Przykładowy plan na 4 tygodnie mam a w tym czasie obmyślam plan na kolejne 4 tygodnie. To wcale nie jest trudne i niemożliwe finansowo, troszkę wyobraźni ... Należy pamiętać o jednej ważnej rzeczy: Kobietę zdobywa się przez całe życie a nie tylko przed ślubem.

Myślę , że na dziś wystarczy Drodzy Panowie a więc do dzieła :-). Za kilka dni zapraszam na nowy POST.






---

DARMOWA CZYTELNIA INTERNETOWA - PONAD 330 PUBLIKACJI !


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 9 września 2011

Kochani!
Poniższy artykuł jest odpowiedzią i pomocą w sytuacji z poprzedniego mojego postu. Przeczytajcie z uwagą...

Czy depresja może być także Twoim problemem?

Autorem artykułu jest Aneta Styńska



Co roku prawie milion ludzi na świecie umiera z powodu depresji najtragiczniejszą, bo samobójczą śmiercią. Jest to choroba bardzo niebezpieczna, która pozbawia radości i sensu życia... Jakie mogą być przyczyny depresji?

Na co dzień człowiek współczesny narażony jest na różnorakie stresy, staje wobec wielu wyzwań nieraz ponad jego siły i wytrzymałość. Prawdziwa radość życia jest dziś zjawiskiem coraz rzadszym, ustępuje miejsca smutkowi i przygnębieniu.Ten zaś
przekracza często granice naszej tolerancji, dlatego człowiek popada w depresję. Ta choroba czyni spustoszenie w uczuciach, emocjach, kontaktach międzyludzkich, opanowuje wolę i może popchnąć do samozagłady.

Depresja, ma wiele bezpośrednich przyczyn i przyobleka rozmaite maski. Trudno czasem o diagnozę, od trafności której zależy wiele, a przynajmniej dalsze rokowania i skuteczność przeciwdziałania, stąd strach przed tą chorobą. W ostatnich latach uczeni odarli depresję z mitu choroby nieobliczalnej i nieuleczalnej. Postępu, jaki dokonał się w jej poznawaniu, nie da się porównać z żadnymi innymi osiągnięciami w dziedzinie psychiatrii. Im więcej wiemy o depresji, tym łatwiej ją obłaskawić, opanować jej niszczącą siłę.


Kto cierpi na depresję?

Każdy z nas, w dowolnym momencie życia może zetknąć się z tą chorobą. Czasem nie ma żadnego szczególnego powodu dla obniżenia nastroju lub smutku - depresja nie musi być wywołana okolicznościami zewnętrznymi. Choroba ta może rozwinąć się także wtedy, gdy życie toczy się zwykłym trybem.


Jak rozpoznać, że to już depresja?

Depresja to coś innego niż tylko przejściowe pogorszenie nastroju. Choroba ta może utrzymywać się tygodniami lub miesiącami, przy czym jej powszechnie znane objawy - takie jak smutek i brak energii - towarzyszą innym symptomom:

· Trudności z myśleniem, skupieniem uwagi i podejmowaniem decyzji, pesymizm
· Niezdolność do wyrażania myśli i emocji
· Zmiana apetytu, szybka utrata masy ciała lub przybranie na wadze
· Zaburzenia snu, polegające na przykład na zbyt wczesnym budzeniu się lub na istnieniu znacznie zwiększonej potrzeby spania
· Spowolnienie reakcji fizycznych i/lub słownych
· Poczucie winy lub braku własnej wartości
· Uczucie stałego zmęczenia lub braku energii
· Myśli samobójcze

Często bardzo trudno prawidłowo rozpoznać chorobę. Wielu z nas niejednokrotnie w ciągu swojego życia doświadcza przygnębienia, smutku czy chandry, ale nie musi to oznaczać, że jesteśmy chorzy na depresję.

Z drugiej strony w naszym otoczeniu znajduje się wiele osób, które są nieświadome, że dziwny stan w jakim znajdują się np. irytacja, nerwowość, bezsenność, przygnębienie, apatia - to nie przemęczenie pracą, przesilenie wiosenne, brak urlopu - ale właśnie depresja.


Jak można pomóc osobom dotkniętym tą chorobą?

Dlatego ważne jest aby posiadać jak najszerszą wiedzę o tej chorobie, korzystać z ogólnie dostępnych informacji na temat depresji, aby jak najszybciej zdiagnozować chorobę i rozpocząć leczenie. Depresja jest chorobą, którą można skutecznie i trwale wyleczyć. Specjalistyczną terapią depresji zajmują się psychiatrzy i psychoterapeuci.

Jednak każdy z nas może sam sięgnąć po książki i artykuły opisujące dokładnie chorobę i poradniki proponujące sposoby i techniki, które umożliwiają wyleczenie.


Nie pozwól by ta choroba dopadła i Ciebie!

---

Aneta Styńska, psycholog
Psychorada.pl - Internetowa Platforma Psychologiczna
Konsultacje. Szkolenia. Poradniki. www.psychorada.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 7 września 2011

Miejmy nad sobą kontrolę

Witajcie Drodzy Internauci,

Miałam koleżankę z lat szkolnych, którą widywałam od czasu do czasu, gdy jeździłam do mojej mamy, bo ona niedaleko pracowała. Nasz kontakt nie był częsty, ale nie można powiedzieć, że żaden.

Pewnego dnia odebrałam telefon od innej naszej wspólnej koleżanki. Usłyszałam, że Jola nie żyje. Od razu ścięło mnie z nóg. Akurat tak się złożyło, że widziałam ją dwa tygodnie temu a dzisiaj już jej nie ma. Przez moją głowę przelatywało milion myśli od „jakie to życie jest kruche” po „pewnie zginęła w wypadku”. Nikt nic nie wiedział tylko kiedy jest pogrzeb. Poszłam tam, aby oddać jej ostatni hołd.

Na miejscu przeżyłam kolejny szok…. To było samobójstwo. Podobno miała depresję. Nikt tego nie zauważył wcześniej, na tyle wcześnie, aby zapobiec tragedii. Matka dwójki dzieci w wieku szkolnym. Mężatka od kilkunastu lat. Na co dzień normalna dziewczyna, z uśmiechem na ustach i ciepłym spojrzeniem…

Co musiała przeżywać w swej duszy i jak długo, że tak to się skończyło? Otoczona ludźmi w domu i w pracy jak każdy z nas a taka samotna. Długo nie mogłam sobie z tym poradzić, ale sytuacja ta zmusiła mnie niejako do refleksji, że trzeba bardziej zwracać uwagę na ludzi wokół nas. Każdy z nas ma swoje problemy, ale każdy z nas ma również ludzi wokół siebie, którzy mogą pomóc. Potrzebna jest jeszcze świadomość, że czasami zwykła rozmowa może oczyścić emocje lub spowodować, że zobaczymy swój problem w innym świetle. Wiem, że osoba z depresją tak nie myśli, ale co zrobić w takim razie, aby do depresji nie dopuścić? Myślę, że tu powinna zadziałać nasza samokontrola na tyle wcześnie, aby nie było już za późno. Kiedy dopada nas chandra albo przewlekła zła passa to nie pozwól, aby Cię zjadła i przerodziła się w coś bardzo groźnego, w stan, który już bardzo trudno cofnąć. Jeśli widzimy, że jest nam źle to nie bójmy się iść do specjalisty – psychologa lub psychiatry. Cały czas pokutuje w nas przeświadczenie, że do takich specjalistów chodzą ludzie chorzy albo wariaci. Nic mylnego!!! W dobie naszych czasów, szybkiego życia i pędu za karierą ludzie bardzo często gubią się w gąszczu przerastających ich problemów. Jeśli je wcześniej zauważymy i będziemy mieć świadomość, że w razie, gdy podupadniemy na duchu, mamy różne alternatywy szybkiego wyjścia z dołka to gdy zdarzyłaby się taka sytuacja będziemy wiedzieć, co mamy robić i gdzie się udać. Czasami, żeby sobie pomóc musimy przełamać swoje słabości.

Jeszcze jedna sprawa to pielęgnowanie bliskości i znajomości innych osób. W dobie pędu za karierą oraz gdy wydaje się nam, że doba powinna mieć przynajmniej o 2-3 godziny więcej nie ma czasu na spotkania ze znajomymi i przyjaciółmi. Nie dość tego nasze relacje z najbliższymi spłycają się a świadomość, że powinno być inaczej jeszcze przytłacza. Jak udręczona wewnętrznie musi być matka, która decyduje się opuścić swoje dzieci? Jola nie była złą matką. Ilekroć rozmawiałyśmy zawsze mówiła, że dla niej czas spędzony z dziećmi jest bardzo ważny.

Proszę Was zatem, abyście pielęgnowali relacje z najbliższymi, w razie potrzeby szukali u nich pomocy a i sami zwracali uwagę na ludzi wokół nas. Kiedy macie się dobrze opracujcie sobie plan na gorsze chwile i może nawet poproście przyjaciela, żeby nad Wami czuwał i dał znak, jakbyście się zagubili w życiu. Nie bójmy się szukać pomocy u innych ludzi. Czasami zwykły uśmiech do kogoś obcego w metrze lub autobusie może zmienić nasz dzień na lepszy a może nawet uratować komuś życie.

POZDRAWIAM CIEPŁO !!!
Kwiat Lotosu

piątek, 2 września 2011

Kobieta a mężczyzna – podstawowe różnice psychologiczne.

Autorem artykułu jest Piotr Mart



Dowiedz się najważniejszych rzeczy, jakie powinieneś(as) wiedzieć na temat płci przeciwnej!

Kobieta a mężczyzna – podstawowe różnice psychologiczne.


Oto podstawowa wiedza:

Kobieca psychika zorientowana jest na uczucia, mężczyzny psychika zorientowana jest na „ego”.

Mężczyzna, który chce pozytywnie wpływać na kobietę, musi koncentrować się na jej pozytywnych uczuciach.
Kobieta, która chce wpływać na mężczyznę musi skupiać się na jego „ego”. By kobieta mogła zdać sobie sprawę jak ważne jest „ego” mężczyzny, musi najpierw dowiedzieć się, czym „ego” jest. Najprościciej rzecz ujmując „ego” jest obrazem mężczyzny na jego własny temat. Ego to także wyobrażenie mężczyzny, na temat tego, co ludzie sadzą o nim samym - słowem, jaki mają obraz jego samego.
Uczucia u kobiety to wszystko to, co wywołuje pozytywne emocje. Jakie to pozytywne emocje? Szczęście, radość, wzruszenie, zachwyt, tęsknota, pozytywne emocje, jakie wywołuje akt seksualny, także obrazy, które w efekcie przywołują uczucia wyżej wymienione.
Mężczyzna, który wpływa na pozytywne uczucia kobiety, wpływa na jej stan zakochania.

Kobieta, która buduje pozytywny obraz mężczyzny ( jego „ego”) przyczynia się do utrzymania jego miłości.


By lepiej zrozumieć jak różnie odbiera to mężczyzna i kobieta ponownie odwołam się do wypowiedzi J.P. Gettiego z jego książki pt.: „As I see it”.


„Dokonałem między innymi zadziwiającego odkrycia: kobiety zupełnie
uczciwie i wprost mówiły o swoich umiejętnościach i ograniczeniach.
Poproszone o wykonanie zadania przekraczającego ich kompetencje
i doświadczenie, otwarcie przyznawały się, że nie potrafią, i prosiły, by
je nauczyć lub pokazać, jak to się robi. Zupełnie inaczej postępowali
mężczyźni. Nie umieli się przyznać do niewiedzy czy niekompetencji.
Zamiast tego twierdzili zwykle, że wszystko znakomicie rozumieją,
i blefując, popełniali w efekcie bardzo kosztowne błędy, wprowadzając
mnóstwo zamieszania.
Role się odwracały, kiedy przychodziło do przyjmowania uwag krytycznych.
Mężczyźni przyjmowali zastrzeżenia do swojej pracy rzeczowo
i nie obrażali się. Kobiety zaś prawie zawsze reagowały na jakiekolwiek
krytyczne uwagi o swojej pracy tak, jakby to był całościowy atak na nie
jako na istoty ludzkie. Oczy zachodziły im łzami i wybuchały płaczem
albo uciekały do damskiej toalety. Potem potrafiły godzinami się dąsać,
chodziły smutne przez wiele dni, a zdarzało się też, że rezygnowały z
pracy”.


Dlaczego mężczyźni reagują właśnie tak, a kobiety zupełnie inaczej? Dlaczego mężczyźni nie przyznają się, że czegoś nie umieją, a kobiety mówią o tym otwarcie? I dlaczego kobiety na krytykę reagują tak emocjonalnie, a mężczyźni znoszą ją dzielnie, niby bez emocji?

Kobieta nie jest ukierunkowana na „ego”, ale na uczucia. Zatem nie musi bronić swojego obrazu w oczach innych. Przyznaje się, że czegoś nie potrafi. Mężczyzna za wszelką cenę broni swój obraz i dlatego udaje, kłamie, często zmyśla, tylko po to, by zachować swój obraz w oczach innych osób.
Z kolei, kiedy przychodzi do krytyki, mężczyźni, którzy ukierunkowani są na „ego” nie odbierają tego emocjami, do czasu jak osoba krytykująca nie narusza jego „ego” (obrazu).

Przykładowo, kiedy kierownik mówi: „zrobiłeś coś źle”, to mężczyzna nie odbierze tego jako atak na własne „ego”. Stanie się tak dopiero, jeśli menadżer powie: „Jesteś do niczego”, „Do niczego się nie nadajesz” itd. W ten sposób zaatakowałby jego „ego”, a przy tym ugodził w najczulszy męski punkt.

Z kolei kobieta, która ukierunkowana jest na uczucia, z bólem przyjmuje jakąkolwiek krytykę. Pod tym względem kobieta jest zdecydowanie wrażliwsza jak mężczyzna.

Rozwiązania dla kobiet i mężczyzn.

Mężczyzno...

Jeśli zależy Ci na miłości swojej partnerki musisz wpływać pozytywnie na jej uczucia. Kiedy sprawiasz, że kobieta się uśmiecha – wpływasz na jej stan zakochania. Nie bądź za poważny, kiedy nie chodzi o sprawy poważne. Bądź pozytywnie nieprzewidywalny, by wpływać na jej pozytywne emocje. Użyj swojej kreatywności!

Często też widuję związki, w których mężczyzna niszczy miłość przez swoją apodyktyczność – umiłowanie ładu i porządku, dla jakiego, być może kobieta na samym początku zakochała się w takim mężczyźnie. Z czasem jednak zauważa, że powaga u tego mężczyzny, przekłada się na wszystkie dziedziny życia. Mężczyzna nie ma miejsca na spontaniczność i „radość życia”, która mogłaby sprawić radość kobiecie. Tacy mężczyźni to zazwyczaj typ „słuchowca”, którym z trudem przychodzi bycie osobą spontaniczną.
Nie bądź taki! Tam, gdzie nie chodzi o zachowanie powagi, nie bądź poważny. Żartuj, bądź pozytywnie nieprzewidywalny!
Wiesz dlaczego kobiety uwielbiają osoby o romantycznym usposobieniu? Romantyczne zachowania wzruszają kobietę, a jak się domyślasz wzruszenie to uczucie. Zatem bądź romantyczny! Kobiety to uwielbiają!
Bądź jak chłopiec, żartuj, rozbawiaj ją, bądź niepoważny zawsze tam gdzie nie musisz być poważny. Kiedy kobieta się śmieje – kocha cię.

Pozytywne emocje to także słowa. Wiedz, że kobieta jest słuchowcem. Nie traktuj słów przysięgi małżeńskiej, które wypowiedziałeś dziesięć lat temu jako coś nadal zobowiązującego – pod tym względem, kobieta pragnie byś jej powtarzał te słowa codziennie.

Niech każdy dzień, będzie czystą kartką papieru, na której to na nowo będziesz zapisywał swoją przysięgę.
Kobieta czuje się szczęśliwa, kiedy mówisz jej jak bardzo ją kochasz. Jak bardzo jest wspaniała.

Kobieto...

To, co zdecydowanie wpływa na jego miłość do ciebie, to pozytywny obraz jego samego w jego oczach. Kiedy atakujesz jego „ego”, mówisz mu jak bardzo on jest nieudolny, głupi, nie nadający się do czegoś - sprawiasz tyle, że ten coraz mniej cię kocha.

Mężczyzna podąża za obrazem samego siebie (swoim „ego”), jaki budujesz w jego umyśle. Dlatego o wiele lepszym sposobem motywacji mężczyzny od pochwał i krytyki jest budowanie pozytywnego obrazu jego samego. Możesz powiedzieć: „Cieszę się, że posprzątałeś mieszkanie” i nie będzie to miało większego wpływu na jego zachowanie w przyszłości, ale możesz i powiedzieć tak do swojej koleżanki w jego obecności: „Mój mąż jest wspaniały, zawsze mi pomaga i wyręcza mnie z różnego rodzaju prac domowych”, to tego typu słowami zbudujesz obraz w umyśle mężczyzny, który ten podświadomie zechce realizować.

Ty kobieto, także podejdź do życia jakby każdy dzień był nową czystą kartą papieru. Każdego dnia postaraj się na nowo wpłynąć pozytywnie na jego „ego”. Każdego dnia buduj jego pozytywny obraz samego siebie. W ten sposób okażesz mu szacunek, a przez to wpłyniesz na jego pozytywne uczucia w stosunku do Ciebie.


Piotr Mart

mezczyzna-od-a-do-z

„Mężczyzna od A do Z” – wszystko, czego potrzebujesz do pełni szczęścia

---

Piotr Mart, autor poradnika dla kobiet "Mężczyzna od A do Z" http://dlaczego-mezczyzna.blog.onet.pl/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 1 września 2011

Gdy dziecko idzie do przedszkola po raz pierwszy…

Każdego rodzica czeka ten dzień, kiedy po raz pierwszy zaprowadzi swoją pociechę do przedszkola i będzie musiał ją tam zostawić. Jak przygotować się do tej chwili i o co należy zadbać, aby wspomnienie tego dnia nie było traumą dla dziecka, ale także dla nas - o tym napiszę w tym artykule.


Pierwszy dzień w przedszkolu jest nowym doświadczeniem dla każdego dziecka. Pewnie większość naszych pociech lubi bawić się z rówieśnikami, ale ze świadomością, że jego mama lub tata jest obok i bacznie go obserwuje. Głównym problemem przedszkolaków jest to, że zostają same bez rodziców w otoczeniu nieznanych osób dorosłych i dzieci. Naszym zadaniem jest pomóc temu małemu człowiekowi zrozumieć zaistniałą sytuację w taki sposób, aby czuł się bezpieczny i miał świadomość, że to nie koniec świata.

Oto kilka rad, które mam nadzieję pomogą rodzicom i ich dzieciom przetrwać ten trudny dla nich okres:

• Zanim dziecko pójdzie do przedszkola należy je do tego przygotować i wcześniej z nim zacząć rozmawiać. Dziecko im więcej wie o danej sytuacji tym mniej jest w stanie je zaskoczyć. Dobrą metodą jest opowiadanie o swoich (oczywiście pozytywnych) doświadczeniach związanych z przedszkolem. Jeśli dziecko usłyszy, że rodzic też chodził do przedszkola i miło spędzał czas z rówieśnikami nabierze chęci do pójścia tym bardziej, że z ust mamy czy taty usłyszy, co się tam robi i nie będzie już dla niego to tajemnicą. Tak robiąc osiągamy jeszcze jedną ważną rzecz: zwierzając się dziecku z własnych doświadczeń uczymy je i zachęcamy, aby ono zwierzało się nam, co kształtuje wzajemne zaufanie na platformie dziecko rodzic. Można też tą samą metodę zastosować w inny sposób: zamiast wieczornej bajki przed snem opowiadamy własną bajkę o dziewczynce lub chłopcu (najlepiej nadać imię postaci), który zaczął chodzić do przedszkola i wplatać w te historie realne zdarzenia, które czekają nasze dziecko. Bajka taka powinna opowiadać nie tylko o zdarzeniach, ale i uczuciach towarzyszących postaci przez co dziecko poznaje świat przedszkola jeszcze tam nie chodząc, wie co się może zdarzyć i co może przeżywać. Takie przygotowanie stwarza w dziecku poczucie bezpieczeństwa, że nic złego się nie zdarzy (że rodzice go nie zostawią na zawsze) oraz jednocześnie zachęca do bycia i zabawy z innymi dziećmi.

• Zachęcam także do korzystania z dni otwartych w przedszkolach, gdzie dziecko może poznać bliżej zwyczaje przedszkolne a my możemy wcześniej sprawdzić reakcje dziecka na różne sytuacje, aby potem można je przeanalizować. Będzie to dla nas lekcja, czym musimy się wcześniej zająć, z czym nasze dziecko ma problem: czy z zostawaniem samemu, czy może z adaptacją w grupie a może z czymś zupełnie banalnym, co zniknie z pola widzenia dziecka jako problem już po jednej wyjaśniającej rozmowie.


• Gdy będziemy musieli zostawić swoją pociechę w przedszkolu najtrudniejszy jest moment rozstania – nie tylko dla dziecka, ale wierzcie mi, dla rodzica również, dlatego apel do rodziców – nie przelewajmy na dziecko swoich negatywnych uczuć: smutku, niepewności, strachu, bo ono to wyczuwa i boi się podwójnie. Kiedy otwieramy drzwi i wprowadzamy dziecko do Sali róbmy to zdecydowanie. Mówimy kilka ciepłych słów zachęcających do zainteresowania, co dzieje się w środku np. ”zobacz, ile tu jest dzieci; będziesz miał się z kim bawić a potem opowiadać mi o tym, jak po Ciebie przyjdę”, dajemy całusa, uśmiechamy się, możemy jeszcze zapewnić, że na pewno przyjdziemy po skończonych zajęciach i gdy pani zabiera dziecko wycofujemy się z Sali. Jeśli zacznie płakać i kurczowo się nas będzie trzymało, to pozwólmy przedszkolance delikatnie je zabrać, bo przedłużanie chwili rozstania jest niepotrzebnym wzmaganiem emocji nie tylko dziecka ale i rodzica. Jeśli nawet chcemy zostać i zobaczyć, co będzie się działo dalej to schowajmy się gdzieś z boku tak, żeby dziecko nas nie widziało. Jeśli płacz jest intensywny i dość długo trwa to można zastanowić się nad skróceniem dziecku dnia w przedszkolu tzn. można przez kilka dni, do czasu, kiedy się zaadoptuje, zabierać je po obiedzie albo w połowie dnia. To zazwyczaj pomaga dzieciom przystosować się do nowych warunków. Dobrą też radą jest, aby jeśli to możliwe, to tatusiowie zaprowadzali swoje pociechy do przedszkola (szczególnie na początku). Z doświadczenia widać, że rozstanie z tatusiem jest mniej bolesne dla dziecka niż z mamą, która zawsze rozczula się nad swym maleństwem i dziecko ma świadomość, że mama szybciej się nad nim „ulituje”.

• Proszę też rodziców, aby zbyt pochopnie nie podejmowali decyzji zabrania dziecka z przedszkola motywując to tym, że dużo płacze i pewnie nie jest jeszcze gotowe do rozdzielenia z matką. Oczywiście takie przypadki się zdarzają, ale są one naprawdę sporadyczne i należy je najlepiej wcześniej skonsultować ze specjalistą. Dotyczy to też przypadków, gdy dziecko płacze podczas, gdy już dawno cała grupa zaaklimatyzowała się. W takich przypadkach należy mieć świadomość, że my rodzice musimy również poskromić swoje emocje a włączyć trzeźwe i racjonalne myślenie po to, aby nasze dziecko mogło się prawidłowo rozwijać.


• Istotną również kwestią jest to, abyśmy interesowali się życiem przedszkolnym naszego dziecka. Nie tylko na początku, ale zawsze pamiętajmy o tym, aby zapytać się np. w drodze do domu, co dzisiaj dziecko robiło w przedszkolu i jak minął mu dzień. Na zachętę można opowiedzieć dziecku, co samemu robiło się w czasie, gdy dziecko było w przedszkolu – to wzbudza zaufanie dziecka do nas i pomaga otwierać się wobec nas. Dziecko myśli: „Skoro mama czy tata opowiadają mi o swoim dniu w pracy to ja powiem mu, co robiłem w przedszkolu” i tym sposobem będzie nam łatwiej dotrzeć do tych pozytywnych, ale i negatywnych sytuacji, aby pomóc je dziecku rozwiązać. Pamiętajmy! Rozmawiajmy z dziećmi! Za stwierdzeniem dziecka „nie lubię chodzić do przedszkola” zawsze coś się kryje. Pomóżmy dziecku wyrzucić z siebie ten powód a potem będziemy mogli pomóc rozwiązać problem. Wierzcie mi, większość problemów dzieci, z powodu których nie chcą chodzić do przedszkola jest banalnych np. że nie wiedzą, komu mają powiedzieć, że chcą iść do ubikacji albo że nie umieją zapiąć suwaka przy kurtce podczas, gdy koleżanka już to umie. Rozmawiajmy i okażmy dzieciom że mamy dla nich czas i cierpliwość, a zobaczycie, że większość problemów przestanie istnieć, bo z czasem będą rozwiązywane na bieżąco.
Na koniec chciałam powiedzieć wszystkim rodzicom, że tylko wyjątki nie płaczą na początku chodzenia do przedszkola. Te dzieci co nie płaczą z dużym prawdopodobieństwem zapłaczą za kilka tygodni, gdy przyjdzie kryzys i przedszkole nie będzie już takie atrakcyjne jak na początku a stanie się codziennym obowiązkiem. My też nie zawsze z chęcią idziemy do pracy i dopada nas nuda dnia codziennego. Każdy z nas ma taki czas, więc nie dziwmy się naszym maluchom, które dopiero rozpoczynają tą drogę.

Życzę Wytrwałości i Sukcesów!!!

środa, 24 sierpnia 2011

5 cech charakteryzujących kobiecość


Zapewne każdy spotkał się ze stwierdzeniem – a może nawet zastanawiał się na czym polega kobiecość? Dlaczego mówimy, że niektóre kobiety są mniej a niektóre bardziej kobiece? Na czym polega sekret kobiecości i co się na niego składa – jeśli chcesz z nami zagłębić się w ten temat zapraszamy do wspólnych rozważań.

Istnieje kilka cech, które są wykładnikiem kobiecości. To cechy, które odznaczają nas od mężczyzn a tym samym wskazują na naszą szczególność jakim jest powołanie do macierzyństwa. Nie chodzi tutaj tylko i wyłącznie o opiekę nad potomstwem, ale o cechy które sprzyjają takiej opiece nie tylko w odniesieniu do dzieci ale i do innych osób. Każdy przecież czy to mężczyzna czy kobieta w mniejszym lub większym stopniu jest stworzeniem stadnym i potrzebuje bliskich wokół siebie jak człowiek powietrza chociażby aby móc ocierać się o innych w metrze czy w autobusie, mijać na ulicy czy stanąć za kimś w kolejce w sklepie.

Co zatem sprawia, że mężczyzna patrzy z podziwem na kobietę, którą zna lub dopiero poznał, zauważa ją spośród wielu na ulicy albo cieszy się na myśl, że ona też tam będzie gdzie on idzie…. Co sprawia że kobieta patrzy na inną kobietę z zazdrością lub podziwem chcąc mieć taką a nie inną cechę sprawiającą, że jest w centrum zainteresowania innych osób…. Oto niektóre – być może najważniejsze z cech kobiecości:

Przyciągający wygląd zewnętrzny
Kobiecość nie jest przypisane tylko pięknym paniom. Oczywiście łatwiej być kobiecym jeśli natura nie poskąpiła nam walorów wizualnych, ale nie jest to warunkiem koniecznym. Czasami wystarczy kilka zabiegów kosmetycznych, wizyta u fryzjera, odpowiednio dobrany ubiór oraz uśmiech na twarzy żeby ściągnąć na siebie uwagę. Nie na darmo mówi się że zadbana i ładnie wyglądająca osoba wzbudza w innych szacunek.

Wrażliwość
Wrażliwość przypisana kobiecie to nie omdlenia na widok krwi czy panika na widok pająka chociaż takie reakcje częściej dotykają kobiety. To umiejętność rozumienia innych, otwartość na cudze problemy, chęć niesienia pomocy i wreszcie… posiadanie wewnętrznej wrażliwości, z powodu której szum wiatru to melodia, zachód słońca to pejzaż a zwykła motyl to siódmy cud świata.

Troskliwość
Troska o innych wypływa pośrednio z macierzyństwa. U niektórych kobiet macierzyństwo dotyczy tylko dzieci a u innych przelewa się wręcz na innych ludzi. Każdy potrzebuje miłości, uczucia czy chociażby zainteresowania ze strony innego człowieka. Mężczyzna wychodząc spod skrzydeł matki intuicyjnie pragnie takiej opieki i troski, która będzie przedłużeniem ramienia macierzyństwa (proszę jednak nie mylić ze zwichrowaną potrzebą dalszej opieki, która przejawia się brakiem samodzielności, wynikającej z nadopiekuńczości matki).

Subtelność i tajemniczość
Kobieta nieodsłaniająca się do końca jest bardzo pociągająca. W każdej sferze swej duszy zostawiająca odrobinę tajemnicy, której trzeba się domyślać a zarazem zgłębianie jej przyciąga jak magnez. Tak jak nieodkrywanie do końca całej nagości ciała jest tajemnicą tak i pozostawienie skrytego rąbka duszy podsycanego delikatnym flirtem daje znamienite efekty. Pamiętajmy, że mężczyźni to zdobywcy i pragną odgadywać co jeszcze nieodgadnione i odkrywać co nieodkryte.

Uśmiech i optymizm
Któż z nas nie lgnie do ludzi otwartych, z optymizmem patrzących na świat, uśmiechniętych, kiedy wokół coraz szybciej i trudniej się żyje? Cecha ta nie jest charakterystyczna tylko dla kobiet. Wielu mężczyzn też ją posiada i za jej sprawą zdobywają kobiety. Optymizm życiowy bardzo wspomaga kobiecość – można rzec, że jest jej dopełnieniem. Człowiek elokwentny tzw. „dusza towarzystwa” przyciąga do siebie innych chcących naładować się pozytywną energią, przy którym życie okazuje się ciekawsze i łatwiejsze
… a co dopiero, gdy takim człowiekiem dla mężczyzny jest kobieta, z którą perspektywa dalszego życia i bycia razem staje się sensem istnienia?

sobota, 20 sierpnia 2011

Dzisiaj wracam z wakacji...

Witam Wszystkich.....

Dzisiaj właśnie wracam z wakacji i obiecuję iż najpóźniej od września prężnie rozpocznę działalność na moim blogu. Mówi sie, że "kobieta zmienną jest" niestety tak samo jak tegoroczna pogoda, która nas nie rozpieszczała w tym roku. Kobieta zmienną jest nie w negatywnym tego słowa znaczeniu ale wręcz przeciwnie: przez mnogość uczuć, przemykających przez jej głowę myśli w jednym czasie oraz przez chęć dogodzenia i ratowania całego świata...

Mam nadzieję, że będziemy mogli wspólnie w przyszłości na takie tematy porozmawiać....

Do zobaczenia wkrótce
KWIAT LOTOSU

czwartek, 28 lipca 2011

Czy warto być kobietą?

Jaka jest natura kobiety - krucha, delikatna sama w sobie, jakby zupełnie oderwana od rzeczywistości tego świata czy twardo stąpająca po ziemi? Jaka powinna być kobieta – delikatna i romantyczna jak Barbara z „Nocy i Dni” przez całe swe życie marząca o ideale czy nieznająca strachu i bólu Lara Croft walcząca bez przymrużenia oka z potworami?
Nikt nie zaprzeczy, że obecne czasy wymuszają na nas nieprzerwany bieg za karierą, za codziennymi obowiązkami, których nigdy nie ubywa a wręcz odwrotnie, bieg związany z odpowiedzialnością za wychowanie dzieci, aby już teraz pracować na to, żeby nie zagubiły się w przyszłości w gąszczu codziennych zmagań – tak jak my teraz…. Coraz częściej słyszy się o tym, że ktoś nie wytrzymał – wpadł w nałóg, rozpadł się jego wieloletni związek, czy (oby jak najrzadziej) odebrał sobie życie. Obecne czasy wymuszają na nas bycie twardym i bez skrupułów, wrażliwość to nie jest zbyt dobra cecha – raczej wada dzisiejszych czasów. Gdzie zatem jest miejsce dla kobiet wrażliwych, ciepłych, do których lgną inni, ale którym jest czasami ciężko zmagać się ze swoją wrażliwością? Gdzie zatem jest miejsce dla kobiet sukcesu, które często sukces zawodowy przypłacają samotnością albo nieudanymi związkami? Myślę, że dla nas wszystkich starczy miejsca na tym świecie, tylko czasami trzeba się odnaleźć, posłuchać innych, którzy przeszli podobne problemy, w chwilach trudnych szukać pomocy u kogoś, kto ma to już za sobą i żyje dalej pełnią życia…. Chciałabym, aby ten blog nam wszystkim to umożliwił; wszystkim to znaczy również mężczyznom, którzy może potrzebują w danej chwili bardziej zrozumieć kobiety albo mogą udzielić nam kobietom przydatnych wskazówek przez pryzmat męskiego punktu widzenia. Czytajmy i dzielmy się swoimi doświadczeniami, aby inni mogli się nimi wspierać.

Na początek kilka słów...

Witam,
Kobieta – przedstawicielka płci pięknej,  matka,  kochanka czy żona, dbająca o siebie singielka czy pracująca w domu matka polka?
Każda z nas ma pragnienia, oczekiwania i marzenia. Każda z nas jest pełnowartościową kobietą. Otaczają nas ludzie, najbliżsi, rodzina. Jesteśmy częścią tego świata bez której by go nie było. Dajemy życie, które tworzy ten świat. Jesteśmy studnią uczuć bez dna, nad którą pochylają się mądrzy tego świata i zgłębić jej nie mogą. Potrzebujemy mieć piękne ciała ale i dusze, które przyciągają ludzi jak kwiaty motyle. Ten blog będzie o nas kobietach – o ich potrzebach ciała jak i duszy, o problemach, sukcesach i emocjach, które targają każdą z nas – po prostu o nas….
Zapraszam….
…również Panów, którzy więcej chcą wiedzieć o naturze kobiety