piątek, 28 października 2011

Idealny związek- jak go stworzyć i utrzymać?

Od stuleci ludzie łamią sobie głowy nad tym problemem: jak stworzyć udany związek? Dlaczego jedni są szczęśliwi i przeżywają ze sobą całe życie, podczas gdy inni muszą się rozstać? Dodatkowym utrudnieniem bywają wszelkie zranienia, których doznaliśmy w poprzednich relacjach. Ludzie są tak skonstruowani, że prawie każdy dąży do tego, by stworzyć udany związek. Bycie szczęśliwym z drugą osobą jest kwestią bardzo indywidualną i wpływa na to wiele czynników. Istnieją jednak sposoby na ułatwienie tej niejednokrotnie trudnej sztuki bycia razem.

więcej

czwartek, 27 października 2011

Jak rozmawiać z dzieckiem o śmierci


Dzieci doświadczają równie intensywnych uczuć, jak dorośli, ale - inaczej przeżywają śmierć bliskiej osoby. Reakcje dziecka, związane z odejściem babci, czy dziadka układają się według zupełnie innego wzorca, niż u dorosłych. Jak pomóc przedszkolakowi pokonać smutek? W jaki sposób wyjaśnić, co się stało – by nie pogorszyć sytuacji?



Dorośli próbują poradzić sobie z bólem i poczuciem straty, przeżywając czas żałoby. Świadomość, związana z wiedzą, że nie można cofnąć zdarzeń, pomaga uporządkować własne uczucia. Po okresie „opłakania” bliskiej osoby, następuje powolny proces zdrowienia, po którym zaczynamy pogodniej spoglądać w przyszłość. Dorosły w okresie żałoby jest po prostu przygnębiony i smutny. Dziecko nie doświadcza silnych uczuć w sposób ciągły. Potrafi szlochać z rozpaczy, a pięć minut później zaczyna bawić się z kolegami. Nieposkromiona złość z powodu wewnętrznego bólu

pojawia się i po chwili ustępuje. Mówi się, że po śmierci kogoś bliskiego, uczucia osoby dorosłej są, jak leniwie płynąca rzeka. Napotykane przeszkody spowalniają bieg rzeki, ale nie uniemożliwiają jej wędrówki do morza. Osoba dorosła potrafi nadać swojemu cierpieniu głęboki sens, ale dziecko, które doświadcza śmierci w rodzinie może czuć się porzucone i zdezorientowane. Sześciolatek nie potrafi jeszcze myśleć abstrakcyjnie i nie ma żadnego wyobrażenia o śmierci.



Zdarza nam się bagatelizować ból, jakiego doświadcza mały człowiek w tym czasie. Przekonanie, że dzieci niewiele rozumieją oraz szybko zapominają uniemożliwia pełne zrozumienie problemu. Tęsknota za babcią, lub dziadkiem, oraz nowa nieznana sytuacja mogą wywołać niepokój, kłopoty ze snem i lęki. Dzieci w tym trudnym okresie przejawiają zachowania roszczeniowe – co bardzo denerwuje pogrążonych w smutku dorosłych. Stają się niegrzeczne, niespokojne, boją się rozstania z rodzicem, niektóre zaczynają się moczyć, tracą apetyt, zdarza się, że częściej chorują.



Dzieci w wieku przedszkolnym nie rozumieją, co się stało z babcią, czy dziadkiem, a udzielane (w dobrej wierze) wyjaśnienia często zwiększają dezorientację malucha. Tłumaczenie: „babcia śpi” może prowadzić do tego, że dziecko będzie bało się zasypiania, ponieważ może się to zakończyć śmiercią. Wyjaśnienie: „Nie martw się, tylko starsi ludzie umierają” skutkuje tym, że mały człowiek nie chce dorosnąć i zaczyna się zachowywać w sposób typowy dla młodszych dzieci. Jeśli powiemy: „dziadziuś był tak dobry, że aniołki zabrały go do siebie” – dziecko może z przerażeniem pomyśleć, że aniołki przychodzą także po grzeczne dzieci… Mówiąc: „babcia odeszła do Pana Jezusa”, lub „Bóg zabrał dziadka do siebie” możemy wzbudzić w dziecku nienawiść wobec kogoś okrutnego, kto niespodziewanie odbiera bliskich. Może warto powiedzieć po prostu, że babcia nie chciała umierać, ale nie miała na to żadnego wpływu i nie mogła dokonać wyboru. Można dodać, że babcia była już bardzo zmęczona i choć to smutne dla nas - to dla samej babci - jej odejście było bardzo dobre. Dziecka do szóstego roku życia nie pocieszy religijne wyjaśnienie śmierci, związane z życiem wiecznym, czy ponownym spotkaniem. Na tym etapie rozwoju, dziecko po prostu nie rozumie takich pojęć. Może się zdarzyć, że niepotrzebnie obudzimy nadzieję, że babcia wróci i tylko pogłębimy niepokój. („Przecież mówiłaś, że jeżeli będę grzeczny – to któregoś dnia jeszcze babcię zobaczę … Czekam i czekam!…”)



Pamiętajmy, że sytuacja, w której nagle znika jedna z najważniejszych osób jest dla dziecka niewyobrażalnie trudna i - jeżeli w tym czasie nie udzielimy mu wsparcia - stres z związany z tym wydarzeniem może bardzo źle wpłynąć na jego przyszły rozwój emocjonalny. Niegrzeczne, albo wyraźnie zmienione zachowanie traktujmy jako sygnał, że malec bardzo potrzebuje naszego zainteresowania. Śmierć w rodzinie to dla kilkulatka nie tylko utrata kogoś kochanego. To także wiele pytań, pozostających bez odpowiedzi („dokąd babcia odeszła?”, „dlaczego to się stało?”), to niepewność jutra („co się teraz ze mną stanie?”) oraz zmieniona rzeczywistość („czemu mama jest wciąż taka smutna?”, „czemu teraz nikt nie chce się ze mną śmiać i bawić?”). Reakcje dziecka charakteryzuje naturalna zmienność, co może irytować, lub zasmucać rodziców („dlaczego to dziecko jest takie nieczułe – czemu chce dokazywać, gdy ja płaczę?..”) Zagubiony mały człowiek, doświadczający nowej sytuacji, której w dodatku nie rozumie - zasługuje na naszą troskę oraz szerokie i pełne zrozumienie jego dziecięcego cierpienia



Agnieszka Podłucka

-------------------------------------------

Artykuł: Jak rozmawia z dzieckiem o śmierci pochodzi z serwisu www.wieszak.net

-------------------------------------------


O Autorze

Agnieszka Podłucka

www.abcmama.pl

'Bądź Wolna Finansowo - odc. 4. Opanowanie szoku, czyli co dalej?' by $prytna Kobieta

Autorem artykułu jest $prytna Kobieta



„Opanowanie szoku, czyli co dalej?
Jakie masz opcje poszokowe, kobieto? Oraz badanie status quo, czyli bolesne początki..." więcej

Na wesoło...

Otwieram nową stronę "Na wesoło", w której będa prezentowane żarty o kobietach, ale nie tylko. Nie wszystko trzeba brać tak na 100% poważnie. więcej

sobota, 22 października 2011

'Bądź Wolna Finansowo odc. 3 - Przepowiednia przyszłości, czyli wróżka z ZUS-u' by $prytna Kobieta

Autorem artykułu jest $prytna Kobieta



Zrobiłam to. Bałam się, ale w końcu odważyłam się spojrzeć prawdzie w oczy. W oczy, które patrzyły na mnie z politowaniem i nieukrywanym zdziwieniem.. więcej

wtorek, 11 października 2011

Komunikacja w związku

Autorem artykułu jest Złote Myśli



Psychika kobiety i mężczyzny różnią się znacznie, stąd w każdym związku dochodzi do nieporozumień, konfliktów, zadrażnień. Komunikacja jest jedynym sposobem, aby utrzymać związek, zażyłość, uczucie pomiędzy dwiema osobami różniącymi się praktycznie wszystkim: płcią, wykształceniem, pochodzeniem, mentalnością, marzeniami. więcej

Czy świadomie wybieramy partnera?

Autorem artykułu jest Anna Grabka



Czym się kierujemy wybierając partnera? Co sprawia, że jedni ludzie wzbudzają nasze większe zainteresowanie, innych w ogóle nie bierzemy pod uwagę jako życiowego partnera?
Czy jest jakaś teoria, która tłumaczyłaby, dlaczego w jednej osobie się zakochujemy, a inna niejako z góry “odpada”? więcej

'Bądź Wolna Finansowo odc. 2 - Od czego zacząć i po co w ogóle zaczynać?' by $prytna Kobieta

Autorem artykułu jest $prytna Kobieta



Fajnie, fajnie, ale co ja niby mam zrobić, aby stać się finansowo niezależna i co to właściwie oznacza?" Pytanie 'po co być niezależnym finansowo?' jest tak samo głupim pytaniem jak pytanie: 'po co oddychać?'. Jeżeli jeszcze się nad tym zastanawiasz, to znajdujesz się w światowej czołówce naiwnych kobiet, które same siebie oszukują.

SprytnaKobieta2Pierwszym krokiem do niezależności finansowej jest uświadomienie sobie, gdzie w danej chwili jesteśmy (czyli jakie są nasze źródła przychodu) i dostarczenie sobie brakującej wiedzy na temat budowania niezależności finansowej. Kolejnym krokiem jest rozpoczęcie działania (tak, tak - samo się nie zbuduje!) we właściwym kierunku, ale o tym będzie już w następnych odcinkach.

Krok 1. Określ swój typ :)

Odwrotnością wolności finansowej, częściej praktykowaną w naszym społeczeństwie, jest niestety 'Niewola Finansowa'.
Wśród polskich kobiet znajdziemy prawdziwy wachlarz odmian Niewoli Finansowej, występujący w dwóch kategoriach. Właściwie w trzech.

Kategoria 'Zniewolenie Przez Najbliższe Otoczenie':

Typ 1. Świadome poddaństwo patriarchalne w imię górnolotnie brzmiących frazesów, czyli bogini ogniska domowego, matka i żona idealna. Stworzona do pichcenia, rodzenia, wychowywania, pielęgnowania i na starość do opieki nad wnukami oraz nad swym umierającym mężem. Biegła w przynajmniej 18 zawodach: od sprzątaczki, po kucharkę, pielęgniarkę, przedszkolankę, psychologa i budowlańca. Na zewnątrz uśmiechnięta, w środku ruina psychiczna i fizyczna. Po 20 latach tyrania na 18 etatach najchętniej uciekłaby z młodym kochankiem gdzie pieprz rośnie.

Typ 2. Pseudopartnerskie poddaństwo patriarchalne, czyli kobieta przedsiębiorcza, która całe życie pracuje na sukces swojego męża, jednocześnie zajmując się domem, dziećmi i mężem. Podsuwa mu pomysły, prowadzi w jego firmie księgowość i przy okazji sekretariat skrzyżowany z działem rozwoju produktu. Oczywiście tylko tak dla rozrywki, pomiędzy obowiązkami domowymi, bo w końcu nie jest zatrudniona na żadnym etacie, żeby nie trzeba było płacić ZUS-u.

Typ 3. Świadoma prostytucja z elementami domatorstwa, czyli kobieta wyglądająca, zachwycająca i pachnąca, nieskalana zarabianiem pieniędzy nigdy. Jednocześnie na tyle inteligentna, że w fazie swojego 'prime time' zaobrączkowała swoją dojną krowę i wydaje jej się, że jest bezpieczna. Zajmuje się shoppingiem oraz testowaniem kosmetyków odmładzających i ujędrniających. Czasami zrobi jakiś obiad, ale generalnie woli, żeby Misiu, Rysiu, czy John wziął ją na miasto do knajpy przetestować nowe szpilki od Gucci'ego w warunkach polowych, (bo już wie, że w sypialni prezentują się świetnie). Uwielbia się kochać rano, wieczór i w południe, bo w końcu jest do tego stworzona, niekoniecznie z Właścicielem Drugiej Obrączki (w skrócie WDO).

Kategoria 'Zniewolenie Korporacyjne'

Typ 4. Nieświadome poddaństwo feudalne z elementami masochizmu, czyli kobieta młoda, gniewna i ambitna, lekko niebezpieczna, bo naiwna. Wierzy w głębszy sens organizacji społecznej, jaką jest firma, która zapewni jej świetlaną przyszłość i karierę po grób. Zatrudnienie w firmie uważa za swój największy sukces życiowy. Z uwielbieniem spogląda na swoich szefów i ich fajne służbowe fury oraz inne interesujące gadżety. Świata poza firmą nie widzi, najchętniej spałaby pod biurkiem, byleby ktoś ją zauważył i wysłał w jakąś zagraniczną delegację. Faceta na stałe nie posiada, bo by ją rozpraszał w domu, gdy siedzi nad projektem dla szefa.

Typ 5. Świadome poddaństwo feudalne, czyli wyedukowana wzorowa mrówka pracownica, tak zwany pracownik idealny. Nie doje, nie dośpi, ale zrobi co trzeba i jeszcze raporcik trzaśnie dla szefa kolorowy, żeby nawet idiota zrozumiał. Szczęśliwa, że ma ciekawą i wyzywającą pracę w świetnej firmie dającej możliwości rozwoju, z których nie bardzo wie, jak skorzystać przez co najmniej 20 lat. Szefa traktuje z szacunkiem i wyrozumiałością a współpracowników jako wartościowe zasoby firmy. Życie rodzinne jakoś godzi z pracą i ma takiego męża, że nawet się nie wkurza, jak pracę do domu przynosi na weekend.

Typ 6. Świadome kombinatorstwo agresywne, czyli suka biurowa, która zrobi wszystko dla podwyżki i awansu. Wszyscy są potencjalnymi dawcami pomysłów, które dzięki odpowiedniej manipulacji faktami mogą posłużyć do szybkiej promocji lub wypłaty premii. Firma jest na tyle dobra, na ile da się wydoić. Jak przestanie zaspokajać rosnące suki potrzeby, to trzeba zmienić firmę. W drodze do awansu nie przebiera w środkach - powszechne jest spanie z wpływowymi przełożonymi w pracy i późniejsze wykorzystywanie zażyłości. Na kolegów na swoim szczeblu nawet nie spojrzy, bo po co.

Typ 7. Świadome kombinatorstwo pasywne, czyli kobieta znająca swoją wartość i niesprzedająca się tanio. Robi, co do niej należy, ale bez przemęczania się, bo życie się na firmie nie kończy. Ma swoje pasje, którym próbuje się oddawać w czasie pracy, jak nikt nie patrzy. Szefa traktuje jak zło konieczne i najchętniej nie chce odpowiadać za nikogo prócz siebie, czyli sama szefem dla innych być nie chce. Firmę traktuje jako miejsce do spędzania w miarę mile czasu i gdy przestaje być miło zmienia ją bez większego sentymentu.

Jakby nie patrzeć wszystkie te typy - choć bardzo różne - mają jedną istotną część wspólną: brak czasu na to, co się tak naprawdę chce w życiu robić. A życie jest tylko jedno.

Szara Strefa

Są oczywiście kobiety, które i owszem, przeczytały powyższe z ironicznym uśmiechem na twarzy i automatycznie utwierdziły się w przekonaniu, że to nie o nich mowa.

Jest tu typ kobiety równouprawnionej, wykształconej, świadomej swojej wartości, która uważa, że jej to nie dotyczy, ponieważ w małżeństwie wszystko jest wspólne, a szczególnie dotyczy to przychodu jej prywatnego męża i wszystkiego, co za ten przychód można nabyć. Poza tym ona się z pewnością realizuje w roli żony i matki i rozwija. Ma już doktorat z crème brûlée i robi drugi fakultet ze zwijania sushi. Dzieci zapisane są do równie rozwojowych kółek zainteresowań, na które nasza postępowa mama zawozi je wypasioną bryką.

Drugi typ kobiety w szarej strefie to kobieta w domu ciężko pracująca, która uważa, że pieniądze męża należą jej się jak psu buda, bo jasno określiła ze swoim mężem zakres obowiązków i tyle. Jasne jest jak słońce, że on pracuje w świecie zewnętrznym, ona w świecie rodzinnym. Jakby mąż zaczął podskakiwać lub zwiększać jej zakres obowiązków, to już ona potrafi sobie z tym świetnie poradzić, choćby eskalując problem do organów nadrzędnych jakimi są 'teściowa' lub 'mamusia', które pacyfikują potencjalne konflikty.

Świetnie, fajnie, praca jak każda, tylko trzeba sobie realnie zdać sprawę z tego, że:

crème brûlée to bardziej kaloryczny, zapiekany budyń;makowce z ryżu można się nauczyć skręcać w godzinę; pracownika na etacie domowym można wymienić na lepszego;teściowa i mamusia mają ograniczony do świata rodzinnego zakres działania;


...a Twój przychód nadal płynie ze źródła zewnętrznego, na które nie masz żadnego wpływu.

Możemy żyć w błogiej nieświadomości, aż do momentu, kiedy nasz generator przychodu (czyli mąż) straci dobrze płatną pracę, życie lub zainteresowanie naszą osobą. Lub, kiedy Ty stracisz zainteresowanie jego osobą i wspólnym z nim życiem. Świadoma swej wartości kobieta powinna zadać chociaż pytanie na temat rodzaju przychodu swojego męża i określić ryzyka z tym związane. Bo 'jak bieda drzwiami zagląda to miłość kominem ulata'.

Wizja w zderzeniu z rzeczywistością

Podobno do wszystkiego, co się robi w życiu, trzeba mieć wizję upragnionego wyniku końcowego. Inaczej rzecz ujmując trzeba wiedzieć, dokąd zmierzamy, żeby móc wyjść z domu i skręcić we właściwą drogę. Oczywiście czasami się gubimy, ale wiedząc gdzie mamy dojść, przynajmniej wiemy, że się zgubiliśmy. I możemy skorygować kurs. Brak wizji oznacza permanentne błądzenie, co może być dosyć frustrujące.
Zaczynając pisać o niezależności finansowej nakreśliłam sobie w punktach dokładny plan tego jak to ma wyglądać i od razu powiem, żeby była jasność - lekko nie będzie. Trzeba będzie zadać sobie kilka niewygodnych pytań i zarejestrować niewygodne odpowiedzi. Trzeba będzie przyznać się do kilku niezbyt chwalebnych zachowań i realnie ocenić swoje szanse w przyszłości. Trzeba będzie wypisać swoje ograniczające przekonania i z nimi zawalczyć. Dlatego też poniższa wizja ma być czymś w rodzaju deski ratunkowej, światełkiem w tunelu, pokrzepieniem serca, ciastkiem czekoladowym we wkurzający dzień. Innymi słowy, gdy ogarną Was drogie Panie wątpliwości po prostu wrócicie do tego odcinka i z nowymi siłami stawicie czoła rzeczywistości.

Czy w dzisiejszym skomercjalizowanym i wycenionym świecie wolność finansowa nie oznacza wolności po prostu? Czy kiedykolwiek zastanawiałaś się jakby to było gdybyś niczego nie musiała? A każde Twoje działanie w każdej minucie zgodne było z Twoją wolą?

Wyobraź sobie, że otwierasz oczy w przepełnionej słońcem sypialni. Jest ciepły, słoneczny dzień. Z lekko uchylonego okna przez koronkowe firanki wieje pachnące lasem powietrze zachęcając do wyjścia. Patrzysz na zegarek - jest 9 rano. Przed Tobą jest cały długi dzień, który możesz wykorzystać totalnie dowolnie. Od Ciebie zależy, co to będzie. Założymy więc, że wstajesz z lóżka i udajesz się do łazienki. Myjesz zęby i wskakujesz na wagę - stwierdzasz z rosnącą satysfakcją, że masz pół kilo mniej. Ubierasz się w ciuszki do biegania, w których wyglądasz rewelacyjnie i wychodzisz przez swój cudowny, zadbany ogród do lasu pobiegać (witając się uprzejmie ze swoim dobrze zbudowanym i jednocześnie pracowitym ogrodnikiem). Biega się wprost wspaniale. Masz świetną kondycję, więc się nie męczysz. Pląsasz delikatnie po leśnych ścieżkach obserwując dziką przyrodę (tu jeż, tu sarenka, a tam dzięcioł stuka). Po godzince wracasz do swojego ślicznego domu, który z pomocą profesjonalnego architekta zaprojektowałaś, i bierzesz szybki prysznic w wykładanej włoskim marmurem łazience. Następnie w miękkim białym szlafroku udajesz się do słonecznej kuchni, gdzie Twoja gosposia przygotowała już dla Ciebie lekką owocową sałatkę i gorącego, pełnoziarnistego tosta. Sama parzysz sobie kawę w swoim wypasionym ekspresie do kawy, żeby była dokładnie taka jak lubisz - mocna, aromatyczna, z delikatną mleczną pianką. Gdy wszystko jest gotowe, zasiadasz do śniadania na tarasie i z przyjemnością, bez pośpiechu się nim cieszysz. Do śniadanka przeglądasz sobie jakąś ciekawą prasę, gdzie znowu napisali o Twojej firmie w samych superlatywach i zamieścili Twoje zdjęcie, na którym wyjątkowo dobrze wyszłaś. O 11-tej spotykasz się ze swoją osobistą, bardzo kompetentną asystentką, która przedstawia Ci rewelacyjne wyniki finansowe Twoich inwestycji i biznesów i omawiacie plan dnia. Masz dzisiaj jedno spotkanie biznesowe na temat nowej linii produktów przed lanczem (w zasadzie nie musisz tam być, bo Twoja wykwalifikowana kadra sobie świetnie poradzi, ale lubisz patrzeć jak Twoje świetne pomysły są wdrażane w życie - sprawia to wiele radości). Później jesz lancz ze swoją przyjaciółką od serca. Po lanczu drugie spotkanie biznesowe z zarządem Twojej firmy, żeby im przypomnieć, kto tu rządzi przed jutrzejszym wyjazdem na trzy tygodnie na Seszele i od 16-tej prywatne, indywidualne lekcje tańca przez 2 godziny. Wieczorem masz randkę, wiec Twoja stylistka wybrała dla Ciebie przepiękną sukienkę, która podkreśla Twoje jędrne, pozbawione cellulitu pośladki. Jeszcze tylko fryzjer i wizażystka - i jesteś gotowa na wielkie wyjście. Razem ze swoim wymarzonym facetem idziecie na otwarcie nowej wystawy w galerii i później do trendy restauracji na kolację. Po kolacji krótki, romantyczny spacer i wracacie do Twojego domu, gdzie... (wstaw dalej sama, już wiesz, o co chodzi).

Uaaaa, trochę mnie poniosło, przyznaje. Te sarenki, dobrze zbudowani ogrodnicy i na pewno przystojny jak jasna cholera instruktor tanga. No i pewnie zaraz pojawi się problem, bo z wizji została wycięta opieka nad dzieckiem, za to został maksymalny egoizm. Nic na to nie poradzę, że akurat do tego opisu nie pasowało mi wybieranie kupy, spomiędzy szczebelków kojca, którą moje obudzone o 5:30 rano dziecko się wymazało w akcie kreatywności. Jeżeli już, to w moim opisie to intrygujące zajęcie byłoby zlecone do wykonania wykwalifikowanej niani, która traktuje kupę mojego dziecka jak kupę własnego. Jakby na to nie patrzeć, wybieranie kupy spomiędzy czegokolwiek nie jest zajęciem rozwijającym. W każdym razie nie dla mnie. Więc ciach!

Pytanie 'po co być niezależnym finansowo?' jest tak samo głupim pytaniem jak pytanie: 'po co oddychać?'. Jeżeli jeszcze się nad tym zastanawiasz, to znajdujesz się w światowej czołówce naiwnych kobiet, które same siebie oszukują.

Jeżeli należysz do kategorii 'Zniewolonych Przez Najbliższe Otoczenie' i naprawdę jeszcze nie rozumiesz, po co być niezależną finansowo, to spójrz na poniższy scenariusz.

Mam znajomą, która powinna dostać Oscara za przekonującą grę aktorską każdego dnia. Nie tylko jej facet jest kretynem, ale jeszcze gburem i arogantem nadającym się do izolacji społecznej. Jakim cudem z tak przydatnymi w biznesie cechami przynosi do domu pieniądze - naprawdę nie wiem. Ona z 6 - miesięcznym dzieckiem w domu musi mieć posprzątane i ugotowane na przyjście Pana. Dodatkowo musi świetnie wyglądać i radośnie zajmować go rozmową po ciężkim dniu pracy, aby potwierdzić jak bardzo jest z nim szczęśliwa. Fakt, że skończyła prawo i ucząc się w przerwie między swymi radosnymi obowiązkami domowymi zdała na aplikację adwokacką, pozostał jakby niezauważony. Za to ostatnio usłyszała, że go już nie podnieca, bo przytyła po ciąży i nie można ją złapać za wystające kości biodrowe od tyłu tak jak kiedyś. Jak myślicie, dlaczego ta zdolna, pracowita dziewczyna pozostaje w takim układzie? Znacie takie kobiety?

Po co być niezależną finansowo? Między innymi po to, żeby nie musieć niczego udawać przed swoim Sponsorem, lub jeśli wolisz bardziej neutralne określenie: Inwestorem.

Mam na myśli udawanie, że wszystko jest w porządku, gdy nie jest. Udawanie, że jesteśmy bardzo szczęśliwe i spełnione przy takim super mężczyźnie, jakim jest nasz partner, czyli przy skrzyżowaniu Chucka Norrisa z Bradem Pittem i Rockeffelerem - kiedy nie jesteśmy.

Przeczuwam nadchodzące kolejne oburzenie - ale jakim Sponsorem czy Inwestorem! Drogie Panie, nie bójmy się nazwać rzeczy po imieniu. Ktoś, kto płaci za Wasze waciki, za Wasze kaprysy mniejsze lub większe, lub za rzeczy podstawowe, jak zakupy spożywcze, przedszkole Waszych dzieci i wspólne wakacje, z punktu widzenia finansowego jest Waszym Sponsorem lub Inwestorem. Można go też nazwać Pracodawcą. Istoty sprawy to nie zmienia.

Lubisz wspierać swojego mężczyznę, gotować mu jego ulubione dania, przynosić kapcie i podbudowywać jego ego, gdy mu tego potrzeba? Świetnie! Pod warunkiem, że takie właśnie wspieranie swojego mężczyzny jest zgodne z Twoją wolą i dla Ciebie satysfakcjonujące, że robisz to z własnej inicjatywy i z przyjemnością, a nie z lęku, co się stanie, jeżeli przestaniesz to robić.

Czasy się zmieniły. Równie skutecznie lub skuteczniej można wspierać swojego mężczyznę, gdy się nie zależy od jego pieniędzy. I wtedy to jest związek PARTNERSKI. W takim związku, w każdej minucie jego trwania, jesteś dlatego, że chcesz, a nie dlatego, że nie masz innego wyjścia. W takim związku nie musisz się z nikim kochać nie mając na to ochoty i kropka. I to jest tak zwany 'bottom line', czyli sedno sprawy obrane z konwenansów.

No dobrze, a jak się ma do tego Szara Strefa i Zniewolenie Korporacyjne? Ano, tak samo. Wbrew pozorom sedno sprowadza się do tego samego. Do wolności robienia w życiu tego, na co masz ochotę i spędzenia tego życia w miejscach i z ludźmi, którzy są tego warci. Jest to naprawdę, naprawdę warta rozważenia alternatywa do ryzkownego lifestyle'u zwanego popularnie „niesieniem swojego krzyża".

Co mam w takim razie zrobić?

Dla niektórych kobiet z pierwszej kategorii (Zniewolonych przez Najbliższe Otoczenie), pierwszym krokiem do wolności finansowej jest uwolnienie się z niewoli finansowej po prostu poprzez pójście do pracy i zaczęcie zarabiania swoich pieniędzy, które będą wpływały na własne, lub ewentualnie wspólnie konto. Jest to duży krok i czasem trudno się na niego odważyć, ale nie można przed tym uciekać. Nie jesteśmy niezastąpione w domu. Są panie do pomocy w sprzątaniu, którym się płaci za godziny, są nianie i przedszkola. Oczywiście decyzja o pozostaniu z dzieckiem w domu przez określony czas jest bardzo indywidualna, ale zastanówmy się, do którego roku życia można używać takiej wymówki ukrywając swoje lęki? No, chyba nie do 18-tego? Więc gdy już jesteśmy mentalnie gotowe do rozpoczęcia pracy, to im wcześniej się za to zabierzemy tym lepiej. (Istnieje też droga na skróty z pierwszej kategorii do wolności finansowej, o której będę pisała w późniejszych odcinkach).

Dla kobiet Zniewolonych Korporacyjnie wolność finansowa będzie oznaczała pożegnanie się z etatem i przejściem z przychodu aktywnego na przychód pasywny. Łatwo powiedzieć - trudniej zrobić.

Co to jest przychód aktywny?
Jest to przychód z pensji za wykonywaną pracę najemną, czyli pracę dla kogoś. Jak sama nazwa wskazuje, musimy aktywnie, czyli osobiście się na niego narobić i poświęcać swój drogocenny czas w zamian za z góry ustaloną pensję, czyli stawkę godzinową. Jak dobrze z taczką biegamy to może zostanie to ocenione i dostaniemy od czasu do czasu niewielką podwyżkę, zupełnie niewspółmierną do wartości dodanej, która dla firmy wypracowałyśmy w danym czasie. Problem z przychodem aktywnym jest taki, że niestety doba ma 24 godziny a stawka godzinowa ma swoje maksimum. Dobrze jest znać swoje ograniczenia, wiec jakby nie patrzeć najwyższej klasy specjaliści konsultanci pobierają za godzinę pracy około 2000 PLN. Niby źle nie jest, ale przy takim podejściu nigdy nie będziesz milionerką i kropka.

Kolejnym krokiem w wolności finansowej jest stworzenie przychodu pasywnego. Jest to taki przychód, który płynie na Twoje konto bez względu na to, czy codziennie poświęcasz na niego swój czas czy nie, bo jest generowany z aktywów, które posiadasz i które pracują na Ciebie. Przychód pasywny to różnego rodzaju odsetki i dywidendy, przychody z inwestycji w nieruchomości (najmu lub dzierżawy), przychody z inwestycji w przedsięwzięcia i własne biznesy, przychody z tantiemów, udzielonych licencji, praw autorskich i praw patentowych. Przychód pasywny nie wymaga od nas świadczenia pracy, ale musimy sprawdzać i weryfikować rentowność naszych aktywów na bieżąco.

Istnieje jeszcze przychód z portfela inwestycyjnego, otrzymywany z aktywów, którymi są papiery wartościowe takie jak akcje, obligacje i certyfikaty inwestycyjne, ale według mnie zarządzanie takim portfelem wymaga stanowczo za dużo naszego czasu (i bardzo dużej wiedzy i informacji bieżących), żeby był rentowny i pozwolił osiągnąć prawdziwą wolność finansową.

Niezależność finansowa to właśnie stan, w którym osiągamy przychody pasywne z własnych aktywów i możemy swój cenny czas i energię poświęcać na to, co nam się żywnie podoba. Może być na opiekę nad dzieckiem czy mężem, jeżeli taka jest nasza wola :).

Aby stać się finansowo niezależną musisz zacząć tworzyć wartość dodaną, czyli budować aktywa, które będą generowały dla Ciebie przychód pasywny - proste! I uwierz mi, każda kobieta posiada naturalną zdolność do generowania wartości dodanej. Jeżeli masz wątpliwości, to popatrz na swoje dziecko...


$prytna Kobieta

W następnym odcinku:
„Przepowiednia przyszłości, czyli wróżka z ZUS'u"

---

$prytna Kobieta dla http://www.nowamatkapolka.pl/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 4 października 2011

'Bądź Wolna Finansowo odc.1 - Zarąbiście Istotne Pytanie' by $prytna Kobieta

Autorem artykułu jest $prytna Kobieta



Tym odcinkiem rozpoczynamy cykl artykułów „Bądź Wolna Finansowo" - o tym, jak i dlaczego zostać kobietą niezależną finansowo. Autorką cyklu jest $prytna Kobieta. Kim jest, przeczytacie poniżej.

SprytnaKobieta1Kim jestem? To podstawowe, ale bardzo dobre pytanie.


Jestem kobietą. Matką, żoną, właścicielką firmy i organizatorem różnych przedsięwzięć...

Jestem kobietą niezależną - finansowo, mentalnie, psychicznie i w każdym innym wymiarze. Always was, always will.

Jestem kobietą sprytną :) I nie podoba mi się Twój tok myślenia...

No i po co mi to? Kolejne dobre pytanie...

Bo żal mi mało sprytnych kobiet. A takich jest niestety bardzo dużo. Jeżeli chociaż jedna kobieta dzięki mnie zejdzie z drogi donikąd (czyli do nędzy, ubezwłasnowolnienia, upokorzenia) to znaczy, że siedzenie po nocach i pisanie nie poszło na marne.

Brakuje mądrych, kreatywnych, pewnych siebie i zadowolonych z życia kobiet ! A... I nie jestem feministką, żeby było jasne.

A dlaczego zaczęłam pisać na ten temat? Bo któregoś pięknego dnia stało się dla mnie oczywiste, że żyję w dziwnym świecie. A było to tak....

Normalny dzień w pracy - maile, telefony, kawa, rozmowy o głupotach i wyjście na lancz. Razem z kolegami z pracy (tak się składa, że pracuje głównie z mężczyznami) wyskoczyliśmy na naleśniki. Jak zwykle rozmowy na różne tematy i nie wiem kto sprowadził rozmowę na ten tor... ale wmurowało mnie. Konto osobiste!!!

Konto osobiste. Taka normalna rzecz, prawda. Każdy je ma (no prawie) i każdy z niego korzysta. Wydawało mi się, że większość ludzi po ślubie, przynajmniej ci nie posiadający rozdzielności majątkowej posiadają wspólne konto, aby zarządzać 'gospodarstwem domowym' - jak to się ładnie mówi. Generalnie zarządzać, to dużo powiedziane.

W większości przypadków trzeba po prostu pilnować, żeby nie wjechać wspólnie w debet i żeby konto było regularnie zasilane.

No i tutaj moje zdziwienie nie miało granic, gdy dowiedziałam się, ze moi wykształceni i inteligentni koledzy, posiadający wykształcone i inteligentne żony posiadają i owszem wspólne konto ze swoimi partnerkami... ale... nie jest to ich konto główne, jedyne i te na które wpływają ich przychody. Konto 'wspólne' to elektroniczna wersja 'kieszonkowego' przydzielanego w transzach na rozliczenia domowe.

Moje zdziwienie zaczęło się pogłębiać, gdy zapytawszy o powód takiego potraktowania 'wspólnego majątku' otrzymałam następujące odpowiedzi : 'bo nie ufam mojej żonie', 'bo moje pieniądze to są moje pieniądze', 'bo każdy facet musi mieć swoje pieniądze'. (!!!)

To ostatnie szczególnie mnie rozwaliło na części pierwsze i z nieukrywanym oburzeniem rzuciłam się do obrony kobiet. W małżeństwie - jak w firmie - trzeba wiedzieć jak przepływają środki finansowe, żeby wspólnie zarządzać przyszłością - w perspektywie tygodnia, miesiąca, roku i życia. Żadna firma nie przetrwałaby sytuacji, gdzie jeden ze wspólników 'kręci sobie na boku swoje lody' i drugiemu wydziela kieszonkowe. To dlaczego małżeństwo miałoby coś takiego przetrwać?

Być może niektóre z Was nie widzą w 'kieszonkowym' niczego złego. Jako dziecko dostawałyście od tatusia na lody, teraz dostajecie od męża na buty, kosmetyki i ciuchy. Im większe kwoty, tym lepiej. (Znam piękne i inteligentne dziewczyny, dla których 'shopping' zaczyna się od 20 000 dolarów na sesję. Wszystko poniżej tej kwoty nie godne jest przyznania się koleżankom, że facet wziął je na zakupy). Przecież oni was kochają, przecież wychowujecie ich dzieci, przecież to jest oczywiste, że faceci utrzymują kobiety... Here's some news for you ladies - DO CZASU, kochane, do czasu!!!

Oto kilka powodów dla których nie jest oczywiste to, że Wasze kieszonkowe będzie płynęło szerokim, nieprzerwanym strumieniem:

1. Rozwody - rozejrzyj się - ilu Twoich znajomych jest już po rozwodzie. Ilu znajomych Twoich rodziców jest po rozwodzie? Jak myślisz co się dzieje z Twoim 'kieszonkowym' po rozwodzie?

2. Wypadki śmiertelne - to, że Twoje 'kieszonkowe' wpadnie pod autobus lub zginie w wypadku samochodowym lub umrze na zawał na koleżance z pracy jest dosyć prawdopodobne.

3. Długowieczność kobiet - statystyki są przeciwko nam - kobiety żyją dłużej i tyle. I nie jest to opływanie w luksusach i shoppingi za 20 tysięcy dolarów, a raczej emeryturka skromniutka, o ile w ogóle jakaś będzie.

4. Pojawienie się innych priorytetów w postaci 'Nowego Modelu' na boku, który również będzie pobierał 'kieszonkowe'. W większości przypadków odbędzie się to kosztem Twojego 'kieszonkowego' at least. A jeżeli 'NM' wykaże się większą kreatywnością popartą jeszcze niższą samooceną to skończy się to dla Ciebie sytuacją z punktu 1.

Drążąc dalej temat konta osobistego moich kolegów dowiedziałam się, że przychody owych wykształconych, inteligentnych i pracujących partnerek wpływają w całości na owe 'wspólne konto osobiste'. Hmmm... I tutaj mnie znowu lekko zamurowało. Jak Kali ukraść krowę komuś to dobrze, ale jak ktoś Kalemu ukraść krowę to źle??? Szanowne Panie - rada dla Was - jak macie faceta z kontem na boku, to same sobie otwórzcie konto na boku, chociażby dla samego podkreślenia niezręczności takiej sytuacji. Chociażby było na nim 20 złotych dla zasady.

Ja się pytam - o co chodzi?

No i mam teraz misję do spełnienia, cholera jasna...

Wykształcone, inteligentne i pracujące kobiety - co Wy robicie dla swojej niezależności finansowej?

Proste pytanie - Jaka jest prosta odpowiedź?

Znajomy znajomego notorycznie zdradza swoją żonę. Facet nie razi estetycznie, jest inteligentny i ma niezły bajer - więc nie jest mu szczególnie trudno. Raz na jakiś czas jest afera, bo żona się o tym dowiaduje, są w ruchu papiery rozwodowe i melodramat rodem z serialu brazylijskiego.

Kiedyś zapytałam go, dlaczego żona mu wybacza i sprawy wracają do 'normy'. W odpowiedzi usłyszałam 'bo mnie kocha'. Postawiłam się przez chwilę w sytuacji jego żony.... I zadałam mu Jedno, Zarąbiście Istotne Pytanie (JZIP): 'czy gdyby Twoja żona miała na swoim koncie 2 mln $ to czy nadal by z Tobą była?'. Po minie kolegi widać było, że raczej nie...

Drugie Zarąbiście Istotne Pytanie (DZIP) dla każdej kobiety - czy gdybyś miała 2 mln $ debetu na wspólnym koncie z winy (pomysłów inwestycyjnych) swojego partnera, to czy nadal byś z nim była?

W życiu chodzi o to, żeby właśnie mieć na swoim koncie te symboliczne 2 mln $ i chcieć być z tym facetem, u boku którego się budzisz. Mogę Ci powiedzieć jak sprawić, żeby mieć te 2 mln $. Z drugą częścią zadania musisz jednak poradzić sobie sama :)

Matka Polka Masakryczna - obciążenie genetyczne PRL-u

Krew mnie zalewa, kiedy widzę kolejną reklamę mniej lub bardziej unowocześnionej Matki Polki. Standardowo powinni pokazywać MP z dwoma siatami wijącymi się u stóp i gromadką dzieci czekających na obiad z 'torebki' typu 'Pomysł na... chemicznego kurczaka z ryżem'.

Zawsze śliczna, zawsze uśmiechnięta, ze ślicznym mężem 'Manuelem' lub innym Zdzichem bardziej rodowitym. Na dopalaczach, na tabletkach z chromem, na molekułach ujędrniających i w zawsze trzymającej się fryzurze, no matter jaka pogoda - śnieg, grad czy huragan.

Potem w reklamowym świecie jest długo, długo nic i pojawia się jakaś bajkowa babcia Malina rodem z Biovitala, oczywiście z bajkowym dziadkiem, panem Antonim, który to jedzie albo na Apapie albo na jakimś innym Ketonalu.

Moje pytanie jest takie - co się dzieje pomiędzy tymi dwoma wspaniałymi okresami życia i jakim cudem z punktu A (robiąc tego kurczaka chemicznego z torebki) można spokojnie przejść do etapu złotej jesieni (po drodze nie schodząc śmiertelnie na raka żołądka) i cieszyć się w dostatku tym co pozostało?

Otóż prawda jest taka, że nie wiadomo jak tego dokonać, bo nikt w reklamach nie mówi, nikt w szkołach nie uczy, nikt w towarzystwie się nie chwali... a z domu to już na pewno się tego nie wyniosło bo dla PRL-owego pokolenia naszych rodziców Matka Polka była zawsze pierwsza po Matce Boskiej i innego wzorca nie było.

Matka Polka oprócz zmieniającej się aparycji posiada jedną mega irytującą cechę - a mianowicie ślepą wiarę w nieomylność inwestycyjną swojego męża i jego finansowe improwizacje.

Niestety czeka nas wysyp rozczarowanych życiem Matek Polek na emeryturze, bynajmniej nie takiej, jak w reklamach. Aż się boję.

Będąc w punkcie A zaplanuj swoją przyszłość finansową.... Niedługo dam Ci parę wskazówek praktycznych jak to zrobić...

$prytna Kobieta

P.S. W tym miejscu przeproszę za angielskie wstawki tych bardziej wrażliwych i broniących polskiego języka. Myślę częściowo po angielsku, to i piszę. I nie będę z tego rezygnować. Moje teksty - moje wstawki. Nie chcesz, to nie czytaj :)

---

$prytna Kobieta dla http://www.nowamatkapolka.pl/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl